I znowu czwartek...
Zakumał przechodnie i nieprzechodnie. Znajdował rymy, nawet te niedokładne. Deminutiwa i augmentatiwa trzaskał jak stary. Wprawdzie raz pomylił podmiot liryczny z autorem, drugi raz z narratorem, ale za trzecim już trafił.
Przechodzimy do ortografii.
Kruków pisze się "króków", bo wymienia się na "krokodylów.
Uff, a już się bałam, że podmienili mi dziecko.