Panie doktorze...
Nieprawda, że pokwitanie, pryszcze i kompleksy, a potem - ziuu! - mądrość życiowa i takie tam.
Im człowiek jest starszy, tym trudniej mu zapanować nad swoimi wzruszeniami. I pozbierać to wszystko do kupy.
Ciągle jestem życiowo głupia jak but w kapuście. Tyle że przybyło mi doświadczeń, a w związku z tym każde nowo napotkane bardzo łatwo daje się przekuwać na łańcuchy skojarzeń.
Te łańcuchy czasem dzwonią gdzieś w tyle głowy, czasem przylegają zimnem do skóry, czasem oplatają mocno - i pyk! - nowe wzruszenie, zaskakujące, trudne do opanowania.
I takie mokre, ojej, jak mokre.
A ja bym już chciała nie...
Da się coś z tym?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz