Teoria względności
Do firmy wchodzi wysoki mężczyzna około czterdziestki, ubrany w długi elegancki płaszcz.
Postawny. Bardzo przystojny. Wita się ze mną ujmującym uśmiechem. Przyjechał z jednym papierkiem - aneksem do umowy, która przez moją nieuwagę została wypisana z błędem.
Oczywiście mówi, że nic nie szkodzi. Prosi o podpis. Cierpliwie czeka, gdy miotam się w poszukiwaniu pieczątki.
Podajemy sobie ręce, wychodzi.
- Ale ćwok! - kwitują wizytę koledzy z pracy.
Postawny. Bardzo przystojny. Wita się ze mną ujmującym uśmiechem. Przyjechał z jednym papierkiem - aneksem do umowy, która przez moją nieuwagę została wypisana z błędem.
Oczywiście mówi, że nic nie szkodzi. Prosi o podpis. Cierpliwie czeka, gdy miotam się w poszukiwaniu pieczątki.
Podajemy sobie ręce, wychodzi.
- Ale ćwok! - kwitują wizytę koledzy z pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz