"Prawie" czyni różnicę
Sprzedałam Lilę tacie i zabieram się za korektę.
Na początku upajam się słyszanymi przez elektroniczną niańkę kwikami szczęśliwego niemowlęcia molestującego kotka pod czujną kontrolą rodzicielską. Po półgodzinie mam wrażenie, że słyszę raczej odgłosy molestowania kotkiem, w każdym razie zadowolenie Lilci prysło jak sen złoty, a czujna kontrola rodzicielska podejmuje bezskuteczne próby zapanowania nad sytuacją...
- E, co tam się u was dzieje?! - ryczę z drugiego pokoju. - Czemu ona tak mendzi?!
- Chyba że nie mam cycków. Bo leży na mnie i jest wyraźnie rozczarowana - nie musi ryczeć NMSIE, wspomagany przez niańkę.
Na początku upajam się słyszanymi przez elektroniczną niańkę kwikami szczęśliwego niemowlęcia molestującego kotka pod czujną kontrolą rodzicielską. Po półgodzinie mam wrażenie, że słyszę raczej odgłosy molestowania kotkiem, w każdym razie zadowolenie Lilci prysło jak sen złoty, a czujna kontrola rodzicielska podejmuje bezskuteczne próby zapanowania nad sytuacją...
- E, co tam się u was dzieje?! - ryczę z drugiego pokoju. - Czemu ona tak mendzi?!
- Chyba że nie mam cycków. Bo leży na mnie i jest wyraźnie rozczarowana - nie musi ryczeć NMSIE, wspomagany przez niańkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz