Ambitnie
NMSIE czyta jakieś bardzo branżowe dzieło i co chwilę każe mi sprawdzać w necie znaczenie różnych angielskich słówek.
Mocno mnie to dziwi, bo dotąd łykał te swoje wszystkie książki* bez wspomagaczy.
- Bo to jest wreszcie uczciwa książka - wykłada mi zachwycony NMSIE - napisana porządnym językiem, a nie jakaś dla głupków.
* w sumie waham się, czy mogę nazwać po prostu książką coś, z czego nie rozumiem ni w ząb ani zdania, no ale
4 komentarze:
Uwielbiam NMSIE! (mogę??) :)
Jak się nie rozumie, to się "tylko tak sobie, o..." czyta :)
ilość niezrozumiałych angielskich słówek do sprawdzenia, która nie spowoduje spadku mojego samopoczucia i entuzjazmu doedukowywania się:
1 na 1 tłusty akapit
;)
Swoją drogą jak twój dziadek mawiał na osoby o skandalicznym poczuciu systematyczności?
(jeden wpis na miesiąc? juhu)
pozdrawiam.
Jeden wpis na miesiąc to bardzo, eee, regularna systematyczność.
Najwyraźniej mąż mi podupadł i nie ma już o czym pisać. Nie stara się.
Jako świeża (nie, nie młoda) mama rozpisuję się szeroko na drugim blogu, stąd cisza tutaj.
Prześlij komentarz