garście a. garści
Rzeczywistość postulowana, idealna potrafi schylić się do tej istniejącej.
Rzadko.
Odwrotnie - też rzadko.
Ta - obecna, nasza, moja - staje na paluszkach, wspina się, napręża ledwo zarysowane mięśnie łydek...
Zmęczona opada.
Bez poczucia klęski. Bez złości.
Ale z ćmą w żołądku.
Robić coś?
Mój pan Cogito oklapł już dawno. Czy ktoś wie, jak on miał na imię?
Ja mam trzy.
Żyją w zgodzie ze sobą. Czasem tylko mocują się na rękę. Niby dla zabawy, choć w oczach można zauważyć łaskotliwe zimne ogniki nienawiści.
Traktuję je jak niesprawiedliwy władca, nierównomiernie i kapryśnie dysponujący swymi faworami. A może to one rządzą mną? Narzucają na ramiona niewidzialny płaszczyk, który krępuje ruchy? Może.
Smutno mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz