Sponsorem dzisiejszego docinka jest literka "H"...
...jak hipochondria.
Siedzimy z O. nad tekstem o rowerach. On z lewej, ja z prawej. O. czyta sobie pod nosem, a nagle z paniką wykrzykuje:
- Dostanę zeza, będę mieć zeza!
- Co?!
- Dostanę zeza... Widzę swój nos!
Każdy, kto widział kiedyś MÓJ nos, wie że sama nie mam z tym problemów, bezlitośnie zlekceważyłam zatem dramat O.
Ale ten nie daje za wygraną.
- O, na jedno ucho słyszę inaczej niż na drugie!
- Naprawdę? A jak to się objawia?
- Na jedno słyszę panią głośniej.
- Na prawe, prawda?
- No.
- Nie przejmuj się, zamienimy się miejscami, to ci przejdzie.
Ale co tam. Teraz podpisujemy rysunki rowerów. Zadanie dla O. jest kserowane, a ksero jakie być może, każdy wie. To właśnie jest z serii "jakie być może". O. nie widział szprych, bo się nie odbiły. Wywnioskował z tego, że ślepnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz