Gutenberg w Ameryce
- Przedstawiam się, dzień dobry, Elektrotech, dzwoniłam wczoraj, mieli państwo do mnie rano zadzwonić, jest dziesiąta, więc zgłaszam się sama. W poniedziałek zostawiłam państwu materiały do druku i wysłałam mail z prośbą o wycenę. Do dziś nie wiem, ile ten druk będzie kosztował...
- Hmm, nie przypominam sobie.
- Trudno, może proszę sprawdzić pocztę.
- Aaaa, pani z Urzędu Wojewódzkiego?!
- Nie. Przecież mówiłam. Firma Elektrotech. Ma pani moją kartkę z logo firmy.
- Hmm. Z kim pani rozmawiała?
- Nie pamiętam.
- Może z panią Grażyną?
- Przecież nie wiem, z kim!
- Dobrze, proszę jeszcze raz powtórzyć nazwisko. Aleksandra...
- Elektrotech! Firma Elektrotech!
- Dobrze, przełączę panią do koleżanki.
- Ale...
- Halo, słucham.
- Dzień dobry, Elektrotech, mają państwo moje pliki, dzwoniłam wczoraj, prosiłam o wycenę...
- Ale dlaczego pani do mnie dzwoni?
- No nie wiem, tamta pierwsza pani mnie przełączyła.
- Aha. Ja w ogóle nie wiem, o co tu chodzi. Momencik. Przełączę panią z powrotem.
- Halo.
- Halo. To znowu ja.
- Aha, Elektroch.
- Elektrotech!
- Ja już wiem, to ja panią obsługiwałam. (!) Kiedy pani wysyłała ten mail?
- W poniedziałek.
- No tak, dostaliśmy. I wysłałam odpowiedź.
- Nie dostałam. Dobrze pani wpisała adres?
Pani przeliterowuje. Dobrze wpisała. Upewnia się, czy aby nie miało być wielką literą. Uspokajam ją, że napisała dobrze. Podaję drugi adres, niech wyśle na drugi.
- A nie może mi pani po prostu powiedzieć, ile to będzie kosztowało.
- Ano mogę. 130 zł.
- No to w porządku. Proszę o druk. Do widzenia.
Za trzy minuty.
- Halo, tu drukarnia Kolumb. Pani mnie wprowadziła w błąd.
- Co? Dlaczego?
- Gdzie te pliki są?
- Jak to gdzie?! Skąd mam wiedzieć, gdzie?! Państwo je mają! Koleżanka przynosiła! Na płycie! Osobiście!
- My ich nie mamy na pewno. Proszę mi tu przysłać.
Zaczęłam myśleć, że zamawiałam w jednej drukarni, a dzwonię do innej. Poprosiłam panią o chwilę czasu. Rozłączyłam się.
- Elektrotech, słucham.
- To jeszcze raz ja. Z drukarni. Graficy jednak mają ten plik.
- Ufff. Ale na pewno ten?
- Tak.
- Taki z naszym logo, z gwiazdkami śniegu, na niebieskim tle?
- Wie pani co, ja tak tylko spojrzałam... Nie wiem. Mogę sprawdzić jeszcze raz.
- To niech pani sprawdza. I proszę przypomnieć, że to ma być na najlepszym papierze.
- Ja pani podałam w mailu, na jakim będzie papierze.
- Ale ten mail do mnie jeszcze nie dotarł!
- Dobrze, to ja wyślę jeszcze raz. Niech mi pani potem odpisze, czy doszło.
- (Duszę się ze śmiechu) Jak pani odpiszę, jeśli nie dojdzie?!
- Dobrze, to ja wyślę i zadzwonię.
I co będzie? Obstawiam, że zamiast kartki świątecznej dostaniemy plakat z zajączkiem i nazwą innej firmy.
4 komentarze:
Może pani czytała akurat jakiegoś bloga i nie mogla się skupić?...
Nie każdy ma taką podzielność uwagi jak my!
;-))
Co kasuje pani moje notki bo pani wstyd co pani robiła??? i dobrze...
Nie, kasuję, bo mi wstyd, że uczyłam idiotów.
młoda trollka sie znudzi i zajmie czymś sensownym może....albo sie wku..wię i ujawnię jej nazwisko, a znam je..oj znam....internet nie jest wcale anonimowy...:Prado
Prześlij komentarz