Usta jak maliny, oczy jak lazury, włosy jak...
- Ty, a może ja bym sobie jeszcze przed ślubem włosy jakoś zafarbowała?
- Nie farbuj, mnie się podoba twój kolor.
- Łee, ale on jest taki nijaki...
- Nie jest nijaki.
- Jest. Co to w ogóle za kolor!?
- Hmm. Drewna. Mieliśmy kiedyś podobny taboret.
9 komentarzy:
Musiał być w dzieciństwie przywiązany do tego taboretu, skoro tak bardzo pamięta.
Aha. Mnie tam przywiązywali do kaloryfera.
A mnie do pianina, ale nie pamiętam koloru.
Teraz stwierdził:
- To jest też kolor płatków kukurydzianych. Niektórych.
- Łee, to już wolę ten taboret.
- A co, nie lubisz płatków?
Wiesz, ja wolę musli. Ale to już balejaż jest.
Mało precyzyjne. W Federal Standards wyrazić tego nie można? :D
(http://www.colorserver.net/)
Iduś (o jejku, jak to pięknie brzmi!), po pierwsze chciałam się tu u Ciebie przywitać - bardzo mi miło że aż se moje Potwory zalinkowałaś na blogu ;)
Po drugie - porównanie do taboretu jest naprawdę takie... takie... niebanalne ;))) Bardzo mi się podoba. Kupuję! Ja zawsze mówiłam na swoje włosy mysie, ale teraz chyba zmienię określnie na bardziej wyszukane ;) Pozdrawiam ciepło, Gosia
Hej, trafiłam od Barbarelli i to był strzał! Przeczytałam pierwszych parę stron, ale wrócę, WRÓCĘ jak tylko skończę pracę... Aj promes!
Fajnie tu!
No no, spora część trafia od Barbarelli, powinnam jej odpalić jakieś pół litra za to. Czy cóś.
A na razie idę pić piwo za Wiernych Czytelników.
[podlizała_się_i_polazła]
Prześlij komentarz