Co się robi w podróży poślubnej
Znacie pewnie tę zabawę - ktoś pisze parę wersów do rymu, potem je zakrywa, pozostawiając widocznym tylko ostatni wers, a druga osoba w ten sam sposób dopisuje do tego ciąg dalszy.
W torebce, którą miałam w Portugalii, znalazłam owoc czekania na wymeldowanie z hotelu. Na czerwono zaznaczone są te odkryte wersy:
W starym zamczysku były duchy
włażące dzieciom pod poduchy –
zarówno grzecznym, jak niegrzecznym
czasem przepala się bezpiecznik.
Inną też prawdą powtarzaną
tak, że przysłowia nosi miano
jest to, że przy słonecznej porze
wcale nie bało się niebożę.
Za to w noc ciemną miało dreszcze
jakby nań spadły kwaśne deszcze
bo to niedobra bardzo pora
i lepiej bez telewizora.
Można na spacer gdzieś pogonić
(i czapką z daszkiem się osłonić)
Czy rower, chociaż zardzewiały
co sprawia, że jak skamieniały
jeździ po drodze, rzężąc strasznie
sprawi, że kiedyś ktoś nie zaśnie?
Takie mnie myśli dręczą właśnie.
Można powiedzieć – słowa, słowa,
lecz myśl – gdy jest niestandardowa
postępu może być motorem
...kto z ciecia został dyrektorem,
w schemat wpisuje się: „od zera,
przez coś tam, dojdź do milionera
(i nie martw się, co będzie potem).
Wysnuwaj wolno wątki złote.
Nie ciągnij mocno, bo są wiotkie
(nie przyda tu się wprawa z młotkiem)
Dalej, niech błyszczą na tkaninie
cekiny, łzy – co się nawinie,
byleby karmę podać zmysłom
i dać wyszumieć się pomysłom,
co skaczą chyżo w młodej czaszce.
Jedzenie, zanim jest w menażce,
także przebiega długą drogę,
szczegółów wam oszczędzić mogę,
lecz wiedzcie, że to kilometry
a nie koszulki ani swetry,
także nie wiadra i nie litry
(myślałeś pewnie „plan mam chytry –
ona końcówki nie wymyśli!”).
Żeby bajania te uściślić,
powiedzmy krótko: próżny zapał,
gdyś – zamiast myśleć – paszczą kłapał.
Monte Gordo, 16 września 2008 r.
3 komentarze:
henialne!!!
oo
a ja pierwsze słyszę o tej gierce
wypróbuję :]
podziw. czoła chylę
Prześlij komentarz