Praktyczny pan
Idziemy rodzinnie do kościoła (= będziemy stać na dworze, żeby można było wozić w kółko obudzoną z drzemki młodszą i żeby starsza mogła uprawiać w sposób maksymalnie nieszkodliwy dla pozostałych uczestników mszy swoją Totalną Nieumiejętność Grzecznego Posadzenia Dupki w Jednym Miejscu oraz Niemonologowania. Ale to takie uwagi niezwiązane z meritum. Meritum nastąpi teraz).
W połowie drogi zauważam ze zgrozą, że NMSIE kole w oczy potężnym tekstylnym zgrzytem savoir-vivre'owym.
Żywiąc nadzieję, że to tylko skutki twórczego roztargnienia wielkiego umysłu, pytam:
- Człowieku, czy ty wiesz, że założyłeś sandały na skarpety?
- Wiem.
Wie!
Nadzieja se poszła.
- Zdejmij te skarpetki!
- Nie.
- Dlaczego?!
- Bo wtedy będzie mi zimno w nogi.
- To po cholerę wkładałeś sandały! Trzeba było wziąć półbuty!
- Były brudne.
Koniec dyskusji. Poległam, ba! sama sobie wykopałam dołek i rzuciłam na siebie ostatnią grudkę czarnoziemu. Męski punkt widzenia. Czasem mu tego zazdroszczę.
6 komentarzy:
boskie :)
sprawdzaj przed wyjściem :)
uśmiałam się :)
O nie :D
fail ;)
hehehe jakie to typowe :))
Prześlij komentarz