Grasz w zielone?
W 15 minut między przyjściem do domu a wyjściem na lekcję wchłonęłam pół sałaty lodowej. Czas po lekcji postanowiłam rozplanować już rozważniej i bardziej ambitnie, choć nie ukrywam, że w dalszym ciągu przeznaczenie go na jedzenie czegoś zielonego było faktem nie budzącym cienia wątpliwości. A co jest najbardziej zielone? - szpinak!
To, że zjem go z makaronem, było kolejną oczywistością w tym kulinarnym wieczorze. Bynajmniej nie dlatego, że lubimy. Po prostu przy ostatnim tescowaniu źle oszacowaliśmy zapas makaronu w kuchennej szufladzie (zakładając, że szuflada jest pusta, a przynajmniej - wymieciona z makaronu), nakupiliśmy świderków i rurek jak dla pułku włoskich soldatów, a w domu okazało się, że możemy wyżywić już dwa pułki, więc od tygodnia jemy tylko to, żeby zwolnić miejsce w szufladzie na coś innego niż makaron).
Rozmrożenie szpinaku - smażenie szpinaku - doprawianie szpinaku. Zielony zielonym, ale inne kolory też chcą, żeby je pogłaskać po główce. Wsypałam kukurydzę. Hmmm.
Przez skupianie się na celowym pomijaniu w kontemplacji warstwy tak estetycznej, jak i smakowej, zapomniałam dodać makaron.
Makaron zjadł NMSIE. Z białym serem i cukrem. Myślę, że jest mi wdzięczny.
PS. Miałam jeszcze zdjęcie pustego talerzyka, ale google blogger też ma swoje wyczucie estetyki. Nie dał sobie wcisnąć.
PS2. A jednak. Następnego dnia pewnie go zemdliło i spasował. O:
To, że zjem go z makaronem, było kolejną oczywistością w tym kulinarnym wieczorze. Bynajmniej nie dlatego, że lubimy. Po prostu przy ostatnim tescowaniu źle oszacowaliśmy zapas makaronu w kuchennej szufladzie (zakładając, że szuflada jest pusta, a przynajmniej - wymieciona z makaronu), nakupiliśmy świderków i rurek jak dla pułku włoskich soldatów, a w domu okazało się, że możemy wyżywić już dwa pułki, więc od tygodnia jemy tylko to, żeby zwolnić miejsce w szufladzie na coś innego niż makaron).
Rozmrożenie szpinaku - smażenie szpinaku - doprawianie szpinaku. Zielony zielonym, ale inne kolory też chcą, żeby je pogłaskać po główce. Wsypałam kukurydzę. Hmmm.
Też Wam to przypomina szpinak i kukurydzę zjedzone osobno, a potem wydalone?
Ale nie dałam za wygraną - miało być zielone, jest zielone, co się będę krzywić!
Ale nie dałam za wygraną - miało być zielone, jest zielone, co się będę krzywić!
Przez skupianie się na celowym pomijaniu w kontemplacji warstwy tak estetycznej, jak i smakowej, zapomniałam dodać makaron.
Makaron zjadł NMSIE. Z białym serem i cukrem. Myślę, że jest mi wdzięczny.
PS. Miałam jeszcze zdjęcie pustego talerzyka, ale google blogger też ma swoje wyczucie estetyki. Nie dał sobie wcisnąć.
PS2. A jednak. Następnego dnia pewnie go zemdliło i spasował. O:
6 komentarzy:
A ja jestem Ci wdzięczna, że nie zamieściłaś zdjęcia szpinaku, kukurydzy i sera z cukrem na jednym talerzyku....
:-DDD
Hmm, nie powiem, kochana, masz niezwykły dar inspirowania... :>
(to powyzej to ja, tylko ze mnie automatycznie na nie moje konto zalogowalo...)
...eee...zapomnialem, rozbilo mnie to pomylone komentowanie...
a, juz wiem: Piotrze! Jestes wielki!:D
Ida, dobór barw piękny, jeszcze pomidorka lub papryczke i mozna sie w rastafarian bawic:D
Czekajcie no. Nie przesadzajcie. Szpinak z kukurydzą był osobno, makaron z serem i cukrem też był osobno. Więc TO JA JESTEM BOHATERKą, A NIE NMSIE ;P
A jednak!
Na drugiej fotce brakowało mi kwiatka na serwetce.
Na trzeciej widzę, że jest. Czyżby NTSIE go wyhaftował?
:P
Prześlij komentarz