IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

21 wrz 2007

Pracowicie

Garść, garstka, szczypta ostatnich uśmiechnięć:

1.
Kolega Pierwszy coś miał z samochodem. Kolega Drugi poleciał pomagać mu w otwieraniu. Kluczyki Kolegi Drugiego pasowały do bagażnika Kolegi Pierwszego. Pierwszy się zdziwił i zrewanżował Drugiemu otwarciem jego samochodu. Kolega trzeci poleciał ze swoimi kluczykami do samochodów Pierwszego i Drugiego, bo a nuż... Przy okazji sprawdził zamek Czwartego.
Świetnieśmy się bawili.

2.
Trzeci i Czwarty. Kilka lat w tej samej firmie.

- Co pijesz?
- Kawę.
- A mnie, k..., nie zrobiłeś.
- No co, no co, Idusia mi zrobiła!
- Aa, no dobra...
- A w ogóle to co! Ty mi kiedyś kawę przyniosłeś?!
- A kto ci, k.. , na rozmowie rekrutacyjnej wodę podawał. Pociłeś się, k.., jak szczur.


3. Lirycznie.

Wchodzi kobieta. Do tej firmy nieczęsto wchodzą kobiety, a już zwłaszcza takie. Gładka, smukła, opalona. Hełm lśniących, czarnych włosów. Zabójcze okularki i stukot obcasów. Koledzy na chwilę wstrzymali oddech. Pani minęła ich z uśmiechem i płynęła do mnie, na sam koniec sali. Okazała się handlowcem od artykułów biurowych. Z uśmiechem próbowała przekonać mnie, że zechcę kupić pięć długopisów, jeśli firma doda mi do nich wafelka...
Wstała i popłynęła w przeciwnym kierunku.

Pozostał po niej zapach prażynek ziemniaczanych. Zapach to unosił się, to opadał, wciąż tak samo intensywny i drażniący. Smakowity. Czyżby jakiś
fragrance marketing?

Brak komentarzy: