IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

21 sty 2008

Teorie spiskowe

Ustawiłam sobie na tlenie opis: "Użytkownik naruszył regulamin komunikatora tlen - opis wykasowano".

NMSIE wraca wieczorem do domu, włącza komputer, podchodzi do mnie i pyta:

- E, Ida, jaki Ty miałaś opis na tlenie?
- "Kurwa".
- Sssss, no to ładnie, ładnie...

Szkoła gotowania, cz. 2


Obiad dla NMSIE. Mam nadzieję, że zanim zje, zauważy, że coś jest nie tak...

Logika nieinformatyka a teoria mnogości

NMSIE poruszył temat zbiorów. Czegoś tam nie rozumiałam, więc NMSIE przypomina i tłumaczy mi całą wiedzę od podstaw, czyli - jak to określił - od pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Jesteśmy właśnie przy definiowaniu zawartości zbioru:

- Może to być podanie wszystkich elementów zbioru albo określenie cechy, która sprawia, że posiadające ją elementy należą do zbioru. Wyobraź sobie na przykład zbiór wszystkich imion zaczynających się na literę "S". Albo zbiór przedmiotów o wadze do 1 kg. Albo zbiór wszystkich owoców...

- Hm. To niemożliwe. One nie dojrzeją wszystkie w tym samym czasie.

17 sty 2008

Męski praktycyzm

Z rozmowy komunikatorowej:

NMSIE: jestem świniak


JA
: ale kochany
:*


NMSIE: świniak kochany to jest na rożnie

Męska zaradność, cz. 2

Robimy zakupy w tesco. Przy kasie NMSIE zrzędzi dyskretnie oraz dystyngowanie: "Łee, a piwa żadnego nie wzięliśmy..."

- No jak to?! Przecież przechodziliśmy koło piwa! Myślałam, że weźmiesz, a ty nic!
- A bo nie powiedziałaś "Kochanie, może byś chciał jakieś piwko?"

Logika informatyka

NMSIE tłumaczy mi zawiłości jakiegoś zadania ze statystyki polegającego na rzuceniu 200 razy kostką i zanotowaniu wyników (jeśli takie zadania ma się na ścisłych studiach, to ja już wolę swoje anapesty i Jasiów, co nie doczekali).

NMSIE tłumaczy coraz gorliwiej, ja coraz gorliwiej nie rozumiem. Podobno wykładowca odróżni tych, którzy naprawdę jak te ćwoki rzucali tą kostką od tych, którzy sobie zapisali tych dwieście cyferek z powietrza.

- Wiesz co, mnie by się nie chciało rzucać tą kostką.
- Ja bym rzucał, tak z pasji badawczej.
- Też mi pasja. Jak przy pisaniu sto razy "nie będę rozmawiał na lekcji".
NMSIE coraz bardziej zapala się w przekonywaniu o celowości zajęcia:
- No wiesz, można też rzucać kostką na komputerze.
- Na komputerze? Jak?!
- Robisz kostkę na komputerze i rzucasz.



Męska zaradność

Ida od razu po pracy musi iść do banku. Do domu wraca z trzema ciężkimi torbami żarcia (bo MNSIE pewnie nie pomyśli o obiedzie) i perspektywą spędzenia wieczoru i nocy nad korektą trzech poradników: dla niezorientowanych maturzystów, niezorientowanych studentów i niezorientowanych przyszłych rekinów biznesu...

Zgodnie z przewidywaniami Idy NMSIE siedzi przed komputerem. Nie trzeba dodawać, że chudy jak zwykle.

- Umarłabym z głodu, gdybym liczyła na to, że będziesz dbał o moje żywienie!
- Jak to?
- No tak to. Nawet nie pomyślałeś o obiedzie, prawda?
- Pomyślałem!
- No to gdzie on jest?
- Pomyślałem. Zajrzałem do lodówki i nic nie było do jedzenia.

10 sty 2008

Zabawy logopedyczne

Dialog wieczorny:


- Ej, wiesz jak mruczą małe kotki?
- Jak?
- Mjjjjj, mjjjjj, mjjjjjj...

9 sty 2008

Dziś musiał być czwartek

Ranek. Ida i NJSIE zbierają się do wyjścia mozolnie i z niechęcią. Ida liczy jak zwykle na to, że - jak prawie zawsze - do pracy podwiezie ją kolega.
Kolega dzwoni, pozdrawia z pracy i pyta Idę, czy dostała wczoraj jego sms, że on do firmy jedzie na szóstą. Mać, nie dostała, bo już spała. Zbiera się nieco mniej mozolnie i ma nadzieję zdążyć na jakiś autobus, których w stronę tego jej pracowego zadupia trochę jeździ.

Na przystanku była o 7.40. Nie najlepiej, ale spóźni się niewiele.
Autobus, który miał być o 7.45, najwyraźniej olał komunikację miejską i postanowił zostać wozem strażackim. Albo rikszą, cokolwiek.
O 7.50 zaczęła się denerwować. Nie straciła jednak nadziei - o 7.51 miała jechać czternastka.
Czternastka jechała. Ale się nie zatrzymała. Tak po prostu.
Potem przyjechało coś. Ida chciała zapytać kierowcę czegoś, czy zatrzymuje się na interesującym ją przystanku. Kierowca nie raczył otworzyć swoich drzwi. Pasażerowie z następnego włazu krzyknęli, że nie wiedzą. Super.
O 8.00 przyjechała jedynka. Jedynka, wg rozkładu, zatrzymywała się na tym przystanku, o który chodziło. Drzwi prawie przecięły Idę w połowie, ale jakoś zdołała wedrzeć się do środka.
Zorientowała się gdzieś w Tychach, że jedynka minęła jej przystanek i pojechała dalej przez hałdy i wykopy.

Ida wysiadła w jakimś no-name-place. Zadzwoniła do szefa. Powiedziała mu, że nie wie, gdzie jest, nie ma pieniędzy na taksówkę, telefon jej się zaraz wyładuje i w ogóle ma dość.

Poprosiła o dzień urlopu i na gapę wróciła do domu.

5 sty 2008

Szkoła szycia

Ida skraca chórową sukienkę, która aktualnie jest 10 cm za długa i wygląda coś zbyt, hmm, chórowo*. Skracanie musi być bezszkodowe i odwracalne, bo sukienka nie jest własnością Idy, została tylko pożyczona na jutrzejszy koncert. Trzeba zatem tak skrócić szerokie ramiączka, żeby cała sukienka poszła do góry i nie majtała się 5 cm pod podłogą.

Co należy zrobić?
- Założyć.
- Zmierzyć, ile ramiączka trzeba zaszyć.
- Spiąć szpilkami.
- Sfastrygować.
- Przeszyć.
- Przymierzyć jeszcze raz.
- Ewentualnie poprawić.

Co robi Ida?
- Nie mierzy i przeszywa. Krzywo, ale to z tyłu, więc kto to zobaczy? Drugi tenor od lewej?

Sukienka pasuje. Idealnie.



Wniosek: mierzenie i fastrygowanie to ściema dla mięczaków :]



*) Taki wtręt logopedyczny.