IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

16 gru 2011

Lenistwo stosowane


Właśnie sobie przypomniałam, że nie mam zadania z angielskiego, które muszę mieć zrobione na jutro rano.
- Łeee, chyba jakieś wypracowanie muszę napisać...
- Wypracowanie chcesz napisać w pół godziny?!
- A kto powiedział, że w pół godziny?
- No co, chcesz dłużej niż pół godziny nad zadaniem siedzieć?!

25 lis 2011

Męsko

Krążył ostatnio na FB taki tekst, że prawdziwy mężczyzna zna tylko trzy kolory: fajny, pedalski i chujowy.

Leżę dziś w pomrokach łóżka i oto, co udaje mi się dosłyszeć z przedpokoju od NMSIE zakładającego Lilce bluzeczkę:
"[...] nie, Lila, to nie będzie czerwony, to jest cyklamenowy, taka fuksja raczej."

29 paź 2011

O odżywianiu. I o końcówkach przy okazji.

Kotom skończyło się żarcie podstawowe (porządna weterynaryjna karma, d r o g a) więc dostały jakieś syfiate żarcie rezerwowe, na które rzuciły się jak NMSIE na wafelki, choć wcześniej nie chciały go tknąć.
- O, to poprzednie musiało im naprawdę nie smakować. A takie zdrowe było...
- Ja nie wiem, jak można swoją psychikę doprowadzić do takiego stanu, żeby twierdzić, że zdrowe żarcie jest smaczne. Lekarstwa zawsze były niedobre! - powiedział z pasją NMSIE, wcinając orkiszowego racucha. Ciii, nie wiedział, że orkiszowy. Wiedział, że słodki i smażony.

Dwudziesta pierwsza. Skończył nam się chleb, który upiekłam dwa dni temu, i nie mamy nic na jutro.
- O niee, znowu będę musiała piec...
- Nie będziesz. Można kupić. Wiesz, w dawnych czasach ludzie kupowali chleb w sklepie.











27 paź 2011

Przyczynek do

poprzedniego wpisu.

Zastanawiam się, co kupić Lili na drugie urodziny.

12:53:42 ida
jak się Twoi rodzice dołożą, to może potrzymać kasę i kupić jej na wiosnę laufrada? Zastanawiam się, czy teraz nie kupić, w końcu pogoda jest różna, dziś np. pięknie


...


co myślisz?



12:54:37 pio
ja jako zapalony kolarz pochwalam wszelkie rowery






12:55:18 pio
kupmy Lili rowerek, niech poczuje na własnej skórze, co to znaczy jeździć

1 paź 2011

Historia taka

Zawsze utyskiwałam na to, że nie umiem wymyślać fabuł. Co powiecie o tej?


Facet od dobrych kilku lat szuka jakiejś fajnej pracy, w której rozwijałby się bardziej niż w obecnej.
Chociaż wysyła odpowiedzi na różne ogłoszenia, na ogół nikt się do niego nie odzywa, a jeśli już - to nie przynosi to oczekiwanego skutku.
Pewnego dnia otrzymuje atrakcyjną ofertę pracy w miejscu swojego zamieszkania, odpowiada na nią, dosłownie za godzinę zostaje zaproszony na rozmowę i po niedługim czasie dowiaduje się, że go przyjmą.

Podpisuje w obecnej firmie wypowiedzenie.
Po weekendzie ma już zawrzeć umowę z nową i zacząć tam pracę.
Jedzie na badania wstępne, lekarz okulista zauważa pewnie umiarkowanie niepokojące objawy, w związku z którymi zaleca więcej ruchu.
Mężczyzna stwierdza, że to się świetnie składa, bo do nowej pracy zamierza dojeżdżać rowerem, więc ruch będzie miał zapewniony. Żegna się z lekarzem, odwozi do nowej firmy zaświadczenie o zdolności do pracy, po czym jedzie do swoich rodziców pożyczyć rower.
Od razu postanawia go wypróbować, na zakręcie przewraca się i łamie obie ręce, w ciągu tych kilku sekund czyniąc się niezdolnym do wykonywania różnych prostych czynności przez co najmniej miesiąc.

Happy end: nowa firma postanawia zawrzeć z nim umowę mimo chwilowego kalectwa i wszelkich wskazań do długiego L-4, co świadczy o niej naprawdę dobrze.

Mniej happy end: historia nie jest zmyślona, a ten mężczyzna to NMSIE.

PS Zapomniałam o jeszcze jednym smaczku: w dzień po wypadku przyszło do nas pocztą wypasione pudło klocków LEGO Technic, zamówione sobie przez NMSIE w ramach prezentu urodzinowego. Tysiąc sto piętnaście rozkosznych malutkich elementów do składania.

23 wrz 2011

Ulepnie

Dostaliśmy paczkę 5 wafelków Prince Polo, NMSIE zjadł cztery pod rząd, a wieczorem buszuje po kuchni i ślini się w okolicy nadlodówkowej szafki, gdzie leżała MOJA czekolada (moja, bo po zakupach w Lidlu mi ją przywiózł "żebyś też miała coś słodkiego" - wnioskuję, że swoje coś słodkiego zeżarł już po drodze z).

- Czego szukasz? Chciałbyś zjeść tę czekoladę?
- Nnnie, przecież jest twoja.
- Ale nie krępuj się, jedz, tylko mi trochę zostaw. Chociaż nie rozumiem, jak ty po tych wafelkach nie jesteś jeszcze kompletnie zasłodzony.
- Nie jestem, ale mam ochotę na jakąś odmianę.

Ostatecznie zjadł kolejny wafelek, zapewne krępował się MOJOŚCI tej czekolady.

Czekoladą poprawił trochę później.

- Słuchaj, ja nie rozumiem, jak ty jesteś w stanie wchłonąć tyle słodyczy!
- No ale popatrz, jak ja wyglądam.
- Widzę, jak wyglądasz, i jeszcze bardziej nie rozumiem.
- Bo innym one się odkładają. I mają je odłożone, więc nie mają ochoty na więcej.
A mnie nie, dlatego muszę jeść jest stale.

21 sie 2011

Mowę mi odjęło

Więc piszę.

Wyjechaliśmy na dwa dni na łono.
Koty zostały w domu, bo za dobrze się tam czują, ergo: istniało ryzyko, że w niedzielę my wrócimy do miasta, a one nie i byłoby nam trochę łyso przez kolejny tydzień.
Dostały pełne michy suchego, miskę z wodą + miskę awaryjną, jakby pierwszą wywaliły, solidny zapas żwirku na sranie i prikaz, żeby były grzeczne, pilnowały gospodarstwa i nie narobiły za dużo syfu.

Wracamy. Jesteśmy witani już z balkonu żałosnym "no i czemu tak długo, my tu przecież CZEKAMY". Potem rytualne pogonienie kota kotom - przez Lilkę, a następnie nie mniej rytualny taniec wokoło pustych misek, które spiesznie napełniłam kocią karmą.

Ale, ale, oto zbliżamy się do sedna.
Nie wyciągnęłam tej karmy z zamkniętego sejfu o półmetrowych ścianach odpornych na spore dawki trotylu. Nie przywiozłam jej ze sobą z sielskich antypodów. Nie była zakamuflowana pod płytkami w łazience.
Leżała w kuchni na blacie. Otwarta. Stała dwa dni.
A Bazylia i Tymianek grzecznie czekały, aż w niedzielę wieczorem przyjedziemy i im nasypiemy trochę.
Durne nie są, więc co? Takie grzeczne czy takie leniwe?

20 sie 2011

Fizyka mrucząca

- Nasze koty są szybsze niż światło!
- Ee?
- Jeszcze nie zdążyłem zapalić, a już przybiegły.

5 sie 2011

Głupio mi

że tak nic tu nie piszę.
Ale chyba, tego. Zadzieciowałam się. Trochę.
Nie chcę mieszać i pisać tu o Lilce, bo to nie jest blog o Lilce, o niej piszę tam. No i jakoś tak wyszło, że ostatnio tylko tam.

Osoby, u których występują mdłości przy oglądaniu zdjęć małych dzieci, czytelników będących w stanie zwichnąć sobie szczękę od ziewania przy czytaniu kolejnej dwusylabowej wypowiedzi małolata, nad którą rodzice piali z zachwytu przez dwa dni; streszczając: osoby, które mają tematy okołodziecięce po prostu gdzieś - SERDECZNIE PRZEPRASZAM. Serio. Rozumiem Was.
W sumie to mam podobnie.

Ale wiecie, to MOJE, ukochane, najpiękniejsze i nie mam za cholerę dystansu. Jak zacznie pić, popalać po kryjomu i podkradać moje kosmetyki (które stosuję tak często, że pewnie będzie to ten sam podkład do twarzy, którego używam już od 2009 r.), to pewnie migiem go nabiorę . I wtedy jakoś to zacznie wyglądać.

27 kwi 2011

Poświęcenie

Dowiedziałam się niedawno od szwagierki, że cały Wielki Post nie jadła słodyczy.

Przypomniałam sobie wtedy postanowienie NMSIE w Wielkim Poście jakieś 2-3 lata temu.
Też nie jadł.
W piątki.
Wafelków.
Prince Polo.

WYTRWAŁ.

Ale w następnych latach już nie czynił żadnych zobowiązań wielkopostnych.

28 mar 2011

Podzielność uwagi

- Jak jesteś na czymś skupiona, a ja do ciebie mówię, to w ogóle mnie nie słyszysz!
- No to co? Ty masz tak samo.
- Ale ja jestem mężczyzną, mnie wolno. Jestem naturalnie upośledzony.

26 mar 2011

Lekcja rysunków

Lila przylatuje z kartką upstrzoną różnymi bazgrołami.
- A to kto rysował?
- Jiiij!
Wśród bazgrołów wyłuskuję coś rozpoznawalnego.
- A to, to kto ci rysował?
- Tata.

No bo kto. Auto, kotek. Klucz wiolinowy, klucz basowy, kostka Rubika.

15 mar 2011

Robotny mąż

Niedziela. Położyliśmy dziecko o 19, bo nie miało drzemki i padało na ryjek.
Rozsnuwam przed NMSIE wizje wykorzystania wieczoru:
- Nie chce mi się siedzieć przed kompem, zróbmy coś sensownego. Jakiś film moglibyśmy obejrzeć.
- Kiedy myślę o robieniu czegoś sensownego, nasuwa mi się tylko jedna myśl: rodzeństwo dla Lilki.

8 mar 2011

8 marca

NMSIE podchodzi dziś do mnie, cmok, pochyla się nad Lilką na moich kolanach, cmok...
- No zostań, gdzie znowu idziesz?
- Do Bazylki.

22 lut 2011

Topos

NMSIE, po raz dwieście trzydziesty czwarty w tym tygodniu:
Jeju, Lila, ale ty jesteś fajne dziecko.

I dodaje: Nie no, tak nie można. To jest przesada. LILKA! idź posprzątać w swoim pokoju. I nie garb się!



17 lut 2011

NMSIE, patrząc na biegającą Lilkę:

Ale fajnie, że małe dzieci są takie śliczne. To pewnie tak jak z kociętami - gdyby nie to, miałyby przekopane.