Zwierciadełko, powiedz przecie...
Wróciłam od fryzjera. Z - uwaga, tadadadam - fryzurą! Fryzurę mam rzadko, w zasadzie tak raz na półtora roku, więc wiecie... Do tego makijaż. Do tego obcisła kiecka, bo akurat tego dnia byłam szczupła. Do tego - uwaga - czerwone szpilki (no, czerwone buty na obcasach, ale "szpilki" brzmi seksowniej). Do tego czerwony żakiecik z absolutnie barokowym dekoltem. Szał ciał i uprzęży.
NMSIE wchodzi do domu, siada i zaczyna czytać.
No ok. Może oślepł.
Stukam obcasami po panelach.
Czyta.
Pogwizduję sobie i się wdzięczę jak ta młoda kokosz.
Czyta.
Staję przed nim i pochylam czarowny dekolt* 3 cm przed jego nosem.
Dalej czyta.
Nie wytrzymałam. Głosem zapowiadającym objawienie tajemnicy mówię: Hmm, kochanie, uważam, że bardzo ładnie dziś wyglądam.
NMSIE obrzuca mnie nieprzytomnym spojrzeniem i stwierdza: Dobrze, że tak myślisz...
Kurwa, ja też muszę przeczytać tę książkę!!
*Jak wiadomo, efekt byłby bardziej piorunujący, gdyby ten dekolt czymś wypełnić. Watą, silikonem, ostatecznie pakułami. Ale tam. I tak było nieźle.
NMSIE wchodzi do domu, siada i zaczyna czytać.
No ok. Może oślepł.
Stukam obcasami po panelach.
Czyta.
Pogwizduję sobie i się wdzięczę jak ta młoda kokosz.
Czyta.
Staję przed nim i pochylam czarowny dekolt* 3 cm przed jego nosem.
Dalej czyta.
Nie wytrzymałam. Głosem zapowiadającym objawienie tajemnicy mówię: Hmm, kochanie, uważam, że bardzo ładnie dziś wyglądam.
NMSIE obrzuca mnie nieprzytomnym spojrzeniem i stwierdza: Dobrze, że tak myślisz...
Kurwa, ja też muszę przeczytać tę książkę!!
*Jak wiadomo, efekt byłby bardziej piorunujący, gdyby ten dekolt czymś wypełnić. Watą, silikonem, ostatecznie pakułami. Ale tam. I tak było nieźle.