IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

11 sty 2007

Zaczynam się poddawać.

Dostał tekst o brytyjskim żebraku, któremu jakiś rozczarowany rekuzą narzeczony wrzucił do kapelusza pierścionek zaręczynowy wart 5 tys. funtów. Wyobrażamy sobie, że kochaś ochłonął i chce odzyskać błyskotkę. Robimy ogłoszenie.
Ja: Trzeba zrobić opis...
O: (sprytnie) ...albo wkleić zdjęcie.
Ja: (starając się nie dać zbić z tropu - chodzi przecież o to, żeby O. nauczył się pisać) Tak, ale opis i tak się daje, obok zdjęcia.
O: (podejrzliwie) Nawet jak jest zrobione na laserowej drukarce?
Ja: Napisz, napisz, niech mama się ucieszy, jaki jesteś mądry.
O: Mama i tak wie.

I gadaj tu z takim...

Piszemy dalej...
Ja: W ogłoszeniu przydałoby się podać miejsce, w którym zaginął przedmiot.
O: Brytynia!
Ja: Dlaczego?
O: Bo tu jest napisane „brytyjski żebrak”.
Ja: No, to znaczy, że angielski. Anglia to Wielka Brytania.
O: To napiszę, że w Anglii ten pierścionek zgubił.
Ja: A może by tak trochę dokładniej? Wymyśl jakieś miasto angielskie, no nie wiem: Londyn, Liverpool (dwa angielskie miasta, jakie zna pani od polskiego, hę?...)
O: Paryż!
Ja: Paryż to nie jest miasto angielskie. Leży we Francji.
O: (niepewnie) Wiem.
Ja: (szczyt przebiegłości) To dlaczego powiedziałeś, skoro wiesz?
O: (szczyt niewinności) Nie wiem.

Piszemy dalej...

O: Zaginął pozłacany..
Ja: Ale on był wart 5000 funtów! Nie mógł być pozłacany! Musiał być jakiś super, ze szczerego złota, z drogimi kamieniami.
O: Ale proszę panią, jak napiszemy, ze złoty, to wtedy ten, kto znajdzie, to go sobie zatrzyma.
Ja: Ee, może będzie uczciwy. Pisz.
O: Zaginął złoty pierścionek wart 5 tysięcy funtów.
Ja: Teraz to ja sama bym go sobie zatrzymała... Słuchaj, opisz go jakoś dokładniej. „Złoty” to za mało.
O: ...był on złoty w czarne kropki.
Ja: Hmm, w kropki, mówisz? A miał jakiś kamień szlachetny?
O: Nie, bo to był zaręczynowy, a on nie może mieć brylantów.
Ja: Może!
O: (z niezbitą pewnością) Nie może!
Poddałam się.

Piszemy dalej...

Ja: No i ten znalazca, gdzie ma oddać pierścionek?
O: Na komisariat nr jeden. Tylko ja nie wiem, czy w tym Londynie jest Politechnika Śląska.
Ja: A po co ci do szczęścia politechnika?
O: No bo komisariat nr jeden jest przecież koło politechniki.
Ja: Ahaaaa. Ja myślę, że w Londynie może być inny komisariat nr jeden. A możesz wymyślić, gdzie on jest? Jakiś adres?
O: Przy barze Kopciuszko
Ja: Jakim?!
O: Kopciuszko.

No ok. Może to taki Kościuszko z baśni braci Grimm. Znów się poddałam.