IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

30 paź 2008

Gramatyka dla opornych

Jest 23.00. Oczy mi się kleją.
NMSIE siada do pianina i zaczyna ćwiczyć.


Ja: To co? Rozumiem, że nie idziemy dzisiaj spać?
NMSIE: Po co?
Ja: Po co idziemy czy po co nie idziemy?
NMSIE: Po co rozumiem.

Romantyka matematyka

Dwa miesiące temu braliśmy ślub.

09:53:24 NMSIE
:* :* :*
09:53:44 NMSIE
zastanawiam się nad jakimś kiczowatym opisem...
09:53:53 NMSIE
w stylu "2 miesiące szczęścia" ;)
Ale byś mnie chyba zabiła :)
:*



W końcu ustawił: "61 albo 1/6".
Tyz piyknie.

20 paź 2008

Marketing

Przez sporą część tygodnia mamy ok. 15 minut na to, żeby zjeść obiad. Nie byłby to żaden problem, gdyby nie to, że w ciągu tych 15 minut należy go również zrobić.
Zbieram zatem przepisy na coś, co da się upichcić w maksymalnie krótkim czasie. Właśnie dowiedziałam się o kaszy jaglanej na słodko, opisuję więc NMSIE, jakie frykasy będzie jadł niebawem.
Nie bardzo kojarzy, co to jest, ta jaglana, ale od czego są gugle:


15:28:15 NMSIE
a jaglana to jest jaka?

15:28:43 NMSIE
a, z prosa

15:29:56 NMSIE
o, zawiera duże ilości tryptofanu!

:)

15:30:06 NMSIE
fiu fiu :) Musi być dobra.

Odpowiedzialne wychowanie

Wstaję rano, zaspana jak suseł-flegmatyk, niemrawo wychodzę z pokoju i od razu opada mnie jęcząca, miaucząca, głodna chmara (sic!) dwojga burych i BARDZO GŁODNYCH kociąt.

- Zaaaraa, tylko pójdę siku i już wam daję jeść - mówię i znikam w łazience w celu dokonania wszystkich niezbędnych Ablucji Zmieniających Susły w Kobiety. Wyświeżona wychodzę po 15 minutach i co widzę:
Koty nakarmione, co nie znaczy, że już nie chcą jeść. NMSIE krząta się po kuchni. Nagle zostaję rażona Spojrzeniem Spode Łba.
- Ty sobie zdajesz sprawę z tego, co zrobiłaś?
- Co zrobiłam?
- Powiedziałaś im, że idziesz tylko siku! Nie powiedziałaś, że się będziesz kąpać!
- No. I co?
- Ty myślisz, że one tego nie rozumieją?!

Mój Boże! Myślicie, że rozumieją? Że w kocim raju moje zdjęcie będzie na tarczy, na której padłe z głodu małe kotki będą ćwiczyły celne rzuty strzykawką? Że za karę wyrosną mi WĄSY??!

W służbie urody

NMSIE uśmiecha się do mnie:
- Ale ty masz ładną buzię!
- E?
- No co?
- Coś się stało?
- Nie rozumiem.
- Znamy się jakieś dwa lata. A wcześniej mi tego nigdy nie mówiłeś.
- Nie mówiłem?
- Nie.
- Cóż... Zdaje się, że małżeństwo ci służy.

15 paź 2008

Październik miesiącem oszczędzania

W lecie kupiłam sobie spodnie. Jesienne. Z przeceny. Jakaś tłusta zołza mierzyła je przede mną i pękła zamek. Wnioskuję, że był od Diora, bo od tej chwili spodnie kosztowały o 80 zł mniej.
Oprócz tego nogawki były za długie, jak wszystko, co małe dziewczynki próbują wciągnąć na swoje okrągłe tyłki.

Leżały sobie w szafie i czekały na swoją kolej. Kolej nadeszła w chwili, gdy Idowe aksamitne spodenki zaczęły przypominać Idowe satynowe spodenki, których, jako żywo, nigdy nie kupowała.

A było to w zeszły piątek Roku Pańskiego. Tego. Odnotowane.

Szok wywołany transformacją ineksprymabli pognał Idę do krawcowej. Bogini Naparstka wszyła zamek, całkiem podobny do tego od Diora, ciachnęła z dołu spory kawał materiału i skasowała 50 zł.

Dziś rano okazało się, że spodnie są za ciasne w talii.


Ogłasza się wszem i wobec, że w tym sezonie satyna z recyclingu oraz karnety na aerobik wracają do łask.

7 paź 2008

skotfudowany

Ojej, teraz jak mówisz "kotku", to już nie wiem do kogo.

6 paź 2008

Tacierzyństwo

Kładziemy się spać. NMSIE daje jeszcze Borsukom jakieś żarcie.

- Czemu zostawiłeś światło w kuchni?
- Eee, co będą tak po ciemku jadły...


Tymianek i Bazylia. Rasowe dachowce.


Nie ma lekko. Teraz
znowu będę musiała wywalczyć dla siebie pierwszy plan.



2 paź 2008

Świadome macierzyństwo

Przygotowujemy się do rodzicielstwa. Kurs musi być mocno przyspieszony, bo czas goni. Pod koniec tygodnia zamieszkają z nami Tymianek i Bazylia, a my nawet nie mamy gdzie pochować luźno leżących płyt CD (może nie będzie trzeba tak od razu, bo przewiduję, że i tak pierwsze do odstrzału pójdą butelki z winem stojące na blacie między kuchnią a pokojem...).

Wczoraj czytaliśmy, co zrobić, żeby kot nie wskakiwał na blat kuchenny. Bo kupiliśmy sobie podręcznik, oczywiście.

Potem pojechaliśmy do sklepu po różne kocie akcesoria. Miseczki. Żwirki. Karmę. Drapak. Piłeczkę. Szczotkę. Szeleczki. Legowisko*.

Wiecie, że można stać pół godziny w sklepie i ustalać atuty i braki trzech rodzajów kuwet? Konsultować się ze sprzedawcą, próbować każdą otwierać i zamykać, sprawdzać jakość materiału i badać odpowiedniość mechanizmu drzwiczek wahadłowych... Postanowiliśmy po Tę Jedyną wrócić po zrobieniu reszty zakupów. Ale ustalenie kolorów miseczek (różowa i niebieska, a jakże), jakości karmy i rodzaju żwirku zaabsorbowało nas na tyle, że w międzyczasie jakieś Perfidne Marakasy zdążyły nam zamknąć sklep z kuwetą. Cóż - jutro wyprawa numer dwa.


* No jasne, że ściemniam. Przecież będą spały z nami w łóżku :]