IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

8 lut 2012

Walentynki

Nasze mamy już za sobą. Zostały obejdzione na raty, 31 stycznia i 2 lutego. Nawet się ładnie złożyło, bo ten 31 stycznia to był Międzynarodowy Dzień Przytulania.

A było tak:
Zamówiłam NMSIE takie wypaśniejsze słuchawki na Allegro, słuchawki przyszły, rozpakowałam przy kurierze, coby stwierdzić, że to rzeczywiście one, a nie na przykład gorsecik dla pinczerka, stwierdziłam, zapakowałam, schowałam.

NMSIE wrócił z roboty, przyniósł mi przedłużkę do słuchawkowego kabla, która musiała wziąŚĆ wypaść z pudełka, i pyta:
- Znalazłem taki kabelek. Nie wiesz, co to jest?
- Eeee... (Wiem, kurde! Ale nie umiem wymyślić żadnego wiarygodnego kłamstwa na poczekaniu, gdyż mam uczciwość we krwi, a tak naprawdę to jestem dupa) No dobra, to jest twój prezent walentynkowy, jego fragment znaczy, zaraz dam ci ciąg dalszy. - NMSIE mnie przytulił czule, no bo mu w końcu nie wypadało inaczej. - Słuchawki ci kupiłam. Jejku, dobrze, że znalazłeś ten kabelek, bo jeszcze bym myślała, że go nie było i wystawiłabym negatywa sprzedawcy!
- Ale to przecież tylko przedłużka.
- Ta, przedłużka, ale ma kurde złocone końcówki.
- Aaaa... - Tu NMSIE przytulił mnie jeszcze czulej, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że mężczyźni to pieprzeni materialiści.

A kilka dni później dostałam perfumy, które były na mojej must-have-liście od 5 lat i bardzo cierpliwie na nie przez ten czas czekałam, a teraz NMSIE jest pogubiony, bo już nie wie, co może mi kupić na następną okazję, skoro najżelaźniejszy punkt mojej listy prezentowej właśnie się wypełnił, więc nie ma niczego w odwodzie.
Powiedziałam mu coś o garnku. Trudno. W końcu jestem tą kurą domową. Nawet jeśli pachnącą Kenzo.