IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

30 cze 2009

Kreatywność




Namalowałam sobie na koszulce. Coś. Co? - ja też nie wiem. Powiedzmy, że wypróbowywałam możliwości kolorystyczne nowych farbek.

Twór pokazuję NMSIE i pytam:
- Powiedz, co to może być? Jak dorobię łodyżkę, wyjdzie kwiatek. I żółw z tego może być, tylko bym mu domalowała głowę i nóżki. O, albo ślimak. Balonik. Kotek. Kolorowy bałwanek...
- Aha, albo motyl.
- Motyl? W jaki sposób?!
- Nie mam pojęcia.

Terapia

- One też kładą się późno spać, z książką. I ich dzieci nie chcą się uczyć i trzeba je gonić, żeby zrobiły zadanie domowe, bo inaczej nie przejdą do następnej klasy. Chciałyby się tylko bawić, grać na komputerze, a uczyć się to nie ma komu - a potem płacz, że znowu dwójkę dostało...

Tak NMSIE snuł swoją długą wieczorną opowieść o ćmach, których przecież wcale nie ma się co brzydzić, bo są ładne, puchate, chodzą w tych swoich mormońskich brązowych sukienkach i wcale nie chcą mnie zeżreć.

Gówno prawda. Wczoraj chciały. Aż trzy.
Tymianek mężnie stanął na wyższym stopniu łańcucha pokarmowego i mnie wybawił przed jedną. A potem miał sraczkę. I co? Ćmy są groźne dla życia i zdrowia. C.B.D.U.