IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

17 gru 2009

Poemat opisowy albo Elokwencja II

Pytam NMSIE:

- A jakie koty ma Basia?
- Jednego takiego i jednego takiego.

11 gru 2009

Elokwencja

Bazylia wieczorem podchodzi do NMSIE i jak zwykle coś tam sobie miauczy.
"Jak zwykle" znaczy "jak zwykle w sprawie żarcia".

- Ale zauważyłaś, że dzisiaj gada jakoś inaczej? Tak jakby już nie mówiła "jeść, jeść!", tylko "Czytałam ostatnio, że koty powinny jeść cztery razy dziennie, NAPRAWDĘ!".

Metamorkoty



Od kiedy nasza kotka wróciła ze swojej wycieczki-ucieczki, role się odwróciły.

Tymianek z początku próbował egzystować na starą modłę, ale Bazylia usadziła go kilkoma wzgardliwymi parsknięciami: "Macho? Zdurniałeś, ty stary kapciu?! Macho to ja widziałam - ganiał za szczurami, łapał ptaki w locie, nawet psy się go bały. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Za mały jesteś burek na macho".

Od tej pory Tymianek spotulniał. Stał się podtatusiałym kotem-omletem.
Kiedyś Bazylia nie miała prawa podejść do miski, kiedy on jadł.
Teraz Tymianek siedzi z boku i patrzy się gapowato i trochę jakby ze smutkiem, jak kotka wyżera i swoje, i jego, a potem woła o dokładkę...

Za to stał się przymilnym mruczkiem. I połasi się trochę, i pogrzeje człowieka, i dziecka przypilnuje, jak potrzeba. Nawet się dokształcił teoretycznie w swoim czasie...

2 gru 2009

Obsesja

Piłam sobie herbatę z kubka termicznego. Takiego metalowego, z pokrywką, z logo National Geographic na mordzie.
Taka pokrywka jest bardzo wygodna, bo ma dziurkę, przez którą można pić, zasuwaną specjalną klapką. Bardzo się przydaje, kiedy człowiek karmi dziecię jednym cyckiem, a drugim podnosi kubek z podłogi metodą na mac i potem jeszcze z tego kubka pije, a to wszystko ma się skończyć nieoblaniem dziecka wrzątkiem.

No więc siedzę. Karmię. Piję z kubka.
Zadzwonił telefon.
Odkładam dziecko, kubek dzierżę.
Idę do przedpokoju odebrać.
Dzwoni NMSIE.
Skończyłam gadać, wracam.
Kubek jest.
Pokrywki nie ma.
Poszukałam po wierzchu.
Nie ma.
Poszukałam nieco pieczołowiciej.
Nie ma.
Zaklęłam i olałam.


Kiedy NMSIE wrócił do domu, napomknęłam mimochodem, że pokrywkę gdzieś wcięło. NMSIE jest spod Panny, co wiele tłumaczy. Zaczął szukać. Wszędzie, obsesyjnie, dogłębnie, podszafnie, na półkach, na podłodze, na parapetach, w mojej torebce, w wózku, w szufladach...
Szuka tak już chyba czwarty dzień.
Przeprowadził ze mną szereg wywiadów na temat "co robiłaś i gdzie poszłaś, kiedy zadzwoniłem".
Kiedy chciałam mu ulżyć w cierpieniu i dla spokoju przejrzeć jakieś absurdalne miejsca typu pojemnik na szczotki do włosów w łazience, docierało do mnie tylko ponure NMSIEowe "już tam szukałem...".

Ważył się dzisiaj. Od ostatniego pomiaru - a musiało być to niedawno, bo dopiero co ważył się z Lilką, żeby sprawdzić, ile przybrała - schudł trzy kilo.

Dziś podchodzi do mnie. Oczy podkrążone, włos siwy.
- Wpisz w Google "Co zrobić, kiedy zginie pokrywka od kubka?"
Posłusznie wpisałam, po drodze ubawiwszy się setnie (wpiszcie sobie w Google frazę "co zrobić, kiedy" i przeczytajcie, co Wam podpowie :D). Ku rozczarowaniu NMSIE nic się nie pokazało.
Sam więc wpisał: "national geographic kubek bez pokrywki". Kiedy jako pierwszy wynik wyszukiwania wyświetliło mu się "kubek z pokrywką", westchnął ciężko i zrezygnowany odszedł w siną dal.

Jeśli spotkacie szczupłego, wysokiego mężczyznę z włosem przyprószonym siwizną, który rozgląda się wokoło rozgorączkowanym wzrokiem i pyta napotkanych o pokrywkę do kubka, podajcie mu przyjazną dłoń i spójrzcie głęboko w oczy. To będzie ON. Niestrudzony Poszukiwacz Rzeczy Zaginionych. Tropiciel-Wirtuoz. Niepoddający się Niuchacz.



17 lis 2009

Racjonalizator

- Rany, znów w poczcie same reklamy banków. O, patrz, dostałam nawet mail o pożyczce na sms...

- Pożyczki powinny być zakazane. Takie, które trzeba oddawać, oczywiście.

6 lis 2009

Obcy w domu

Już nie wiem, co mam pisać tutaj, a co TUTAJ ...

W środę przynieśliśmy dziecko do domu.
Położyliśmy do łóżeczka.
Tymianek zaszedł Lilkę od tyłu i baaaardzo ostrożnie próbował ją pacnąć łapą. A potem stanął słupka i ją obserwował. Podejść się boi.

Bazylia jeszcze jej nie zauważyła.
"Ponieważ Lilka nie nadaje się do jedzenia, w życiu Bazylii właściwie nic się nie zmieniło", skomentował NMSIE.

26 paź 2009

Uduchowienie

NMSIE niespodziewanie, patrząc na Borsuki śpiące w łóżeczku Spóźnialskiej:

- Nasze kotki są święte i niewinne.
- E!? Co to ma być? Jakaś mantra? Afirmacja?
- Akt strzelisty.

12 paź 2009

Fluidy jakieś posyłacie

Albo sama nie wiem co.
Niesamowite.
Się znalazła.
Po dniach osiemnastu.

Akurat był weekend, akurat moja rodzina była na miejscu (bo Bazylia nie straciła się blisko domu, o nie - to by było za proste. To było w domku letnim, 60 km od naszego mieszkania).
I akurat kota przylazła. Po zmroku. Gdzieś w chaszczach się plątała i wydawała jękliwe odgłosy paszczą. Akurat ktoś wyszedł. Akurat skojarzył...

Na przywitanie zrobiła mojej mamie masakrę piłą mechaniczną VI, ale udało się jej nie wypuścić.
Potem już spokojnie siedziała sobie na stryszku i czekała, aż po nią przyjedziemy.

Jeśli ktoś potrzebuje kota do nauki anatomii, to Bazylia znakomicie się nadaje. I pewnie długo będzie się nadawać, bo co zeżre, to spali nieustającym mruczeniem.
Za to na przykładzie Tymianka będzie się można uczyć o patologicznej kociej otyłości (spróbujcie nakarmić jednego kota i nie dać nic drugiemu, ha ha!).

Tymianek przeszedł błyskawiczną metamorfozę i przestał być miauczącym przytulnym misiakiem. Znów musi być milczącym macho z wiecznie skwaszoną miną.

Jejku, jak fajnie!



9 paź 2009

Kiedy ryczałam, NMSIE mnie tulił i mówił "wiesz, to wszystko przez miłość...". Wiem.

Mała włochata z wielkimi oczami gdzieś sobie polazła i nie chce wrócić. Albo nie może.

A Tymianek się nudzi i uczy się gadać tak jak ona, bo chwilowo zabrakło mu rzecznika prasowego.
Oraz nagabuje listonoszy. Nachalnie. Dziś ocierał się jednemu o nogawkę, a potem przewrócił się na plecy i kazał głaskać się po brzuchu. Wrócił do domu dopiero po tym, jak listonosz obiecał mu, że jeszcze tu przyjdzie.
Może Tymianek też czeka na jakąś wiadomość?


Aha, kiedy ktoś Was pyta, czy nie widzieliście jego kota, nie mówcie mu, że na pewno nie wróci, bo leży już gdzieś na ulicy albo szarpie się w sidłach. Najpierw użyjcie mózgu. Bo z sercem już coś macie nie tak.

12 wrz 2009

Życie jest jak pudełko czekoladek

NMSIE dostał na urodziny bombonierkę. Właśnie stwierdził, że dostatecznie dojrzała i zabiera się za jej otwieranie.

- E, poczęstujesz mnie?
- Czekaj, muszę sprawdzić, ile sam zjem. Ile ich tu jest? ...20. Ok, możesz wziąć jedną.

Z cyklu "Złote myśli"

"Tresowanie kota trwa zazwyczaj od 20 do 30 lat".

(NMSIE po kolejnej próbie zrzucenia Tymianka z blatu).

20 sie 2009

Szanuj męża swego, możesz mieć gorszego

Siostra mnie w pracy zastępuje ostatnio.
Google i gg najlepszym przyjacielem sekretarki, wiadomo. Zwłaszcza wtedy, gdy trzeba szybko coś załatwić.
A NMSIE od 8 do 16 jest prawie zawsze pod ręką:

11:53:56 Alka (GG#)
wiesz jaki twoj maz jest zajebisty? zna numer infolinii m banku na pamiec :D:D:D:D

Cholera, wiedziałam, że on jednak ma jakąś zaletę.

Pokazałam mu to (niech się cieszy, że jest zajebisty) - i może dlatego zaraz po powrocie do domu wyrzucił choinkę, osypującą się dziewiąty miesiąc na balkonie? Tak, po dziewięciu miesiącach różne sprawy są już dostatecznie dojrzałe...

Jestem bardzo ciekawa miny strażnika na widok NMSIE, który wytargał z windy osypujący się szkielet choinki z dyndającymi jeszcze gdzieniegdzie wysuszonymi na babcię Matuzalema ozdobami z plasterków cytryny i pomarańczy.

29 lip 2009

Po kilku...

Impreza.

Czytelnik z Ameryki (chwilowo poza Ameryką) snuje wizje o kupieniu sobie automatu do gry:
- Taki flipper kosztuje w Stanach jakieś 3 tys. dolarów.

Ktoś: E, to lepiej kupić sobie u nas piłkarzyki. Profesjonalny stół za 2 tys. złotych.

Ktoś Inny z Przekąsem: A co, żywe są?

NMSIE Fachowo i od Niechcenia: Tak, ale trzeba je karmić.

23 lip 2009

Rozmawiała gęś z prosięciem

Dziś NMSIE udowodnił po raz trzysta osiemdziesiąty dziewiąty, że jest Prawdziwym Mężczyzną:



14:10:12 NMSIE
w pliku Bonus jest siatka, gdzie na przecięciu są liczone sumy z pliku 1pol
tak to wygląda
14:10:43 IDA
ok, to piękna wiedza, ale mojemu mózgowi się nie chce jej przyjmować
zamknął się
14:10:50 NMSIE
cekaj :)
14:10:53 IDA
nie nie nie nie
nie słucham
nie chcę
14:10:56 NMSIE
to nie jest trudne
:D
14:10:59 IDA
nie!!!
nie interesuje mnie to
14:11:14 NMSIE
tylko nie wiem, czemu oni to liczą z 1pol
14:11:18 IDA
idę coś zjeść
14:11:20 NMSIE
a nie z 2Q09
14:11:55 NMSIE
o, już widzę
14:12:23 NMSIE
z 1pol liczą tylko dla anticor wieliczka
14:16:10 NMSIE
:-)
ok
14:16:20 NMSIE
2Q09 to drugi kwartał
14:16:27 NMSIE
a 1pol - pierwsze półrocze
14:16:38 NMSIE
i dla niektórych firm bonus jest liczony z 1pol
14:16:IDA
upał dziś
14:16:45 IDA
może jutro będzie chłodniej
14:16:51 NMSIE
dla niektórych za 1 kw.
14:16:53 IDA
woda na takie upały najlepsza
14:17:03 IDA
albo relaks nad jeziorkiem
14:17:08 NMSIE
na górze w pliku z Bonusem jest napisane
14:17:10 IDA
to był pretekst do zmiany tematu
14:17:14 NMSIE
czy jest to z I półrocza
czy z kwartału
14:17:28 NMSIE
i w zależności od tego liczą sumę
z jednego albo z druiego pliku
14:18:19 NMSIE
rozumiem to prawie całe, może nie do końca... bo czasami za 1 kwartał też biorą z 2Q09 ;-)
14:18:32 NMSIE
a nie
to jest Iikw
źle odczytałem
14:18:47 NMSIE
II kw, tylko drugie i małe
14:19:23 NMSIE
:-)
14:19:31 NMSIE
rozgryzione
:*
14:22:43 IDA
ROTFL
14:22:50 NMSIE
co?
14:22:52 IDA
twoja determinacja doprowadziła mnie do łez wzruszenia
14:23:02 NMSIE
czemu? :)
14:25:49 IDA
:*
a tak jakoś
14:26:38 NMSIE
:)
14:26:47 NMSIE
ale zrozumiałaś ten plik?

2 lip 2009

Nic dodać

Wracam dziś do domu i widzę Borsuki dziwnie rozemocjonowane i wykonujące coś w rodzaju tańca rytualnego w kole, z figurami. Centrum rytualnego koła z figurami stanowił klapek piankowy typu japonka, tesco, 2005 r., 6,99.
No i co?
No i pod tą japonką (tym japonkiem? :>) leżała sobie ćma. Plackiem. Normalnie szkoda jeszcze, że se nie włączyła kwarcówki i nie zorganizowała sobie kocyka w panterkę i takiego kolesia do wachlowania palmą.
Nie mam pojęcia, jak ona się tam sama wcisnęła pod ten kapeć, bo wielka była i kostropata, brrr.

Owada zutylizowała moja siostra nie pytajcie jak chwała Bogu że ze mną była uf dzięki Ala.

Wraca NMSIE:
- Aaaa, znów mieliśmy wielką ćmę w mieszkaniu, cholera, skąd one się biorą?!!
- No wiesz... Najpierw jest jajo, potem z niego wyłazi gąsienica...
- Ale skąd biorą się w naszym mieszkaniu!?!
- U nas jest chyba po prostu... miło.

30 cze 2009

Kreatywność




Namalowałam sobie na koszulce. Coś. Co? - ja też nie wiem. Powiedzmy, że wypróbowywałam możliwości kolorystyczne nowych farbek.

Twór pokazuję NMSIE i pytam:
- Powiedz, co to może być? Jak dorobię łodyżkę, wyjdzie kwiatek. I żółw z tego może być, tylko bym mu domalowała głowę i nóżki. O, albo ślimak. Balonik. Kotek. Kolorowy bałwanek...
- Aha, albo motyl.
- Motyl? W jaki sposób?!
- Nie mam pojęcia.

Terapia

- One też kładą się późno spać, z książką. I ich dzieci nie chcą się uczyć i trzeba je gonić, żeby zrobiły zadanie domowe, bo inaczej nie przejdą do następnej klasy. Chciałyby się tylko bawić, grać na komputerze, a uczyć się to nie ma komu - a potem płacz, że znowu dwójkę dostało...

Tak NMSIE snuł swoją długą wieczorną opowieść o ćmach, których przecież wcale nie ma się co brzydzić, bo są ładne, puchate, chodzą w tych swoich mormońskich brązowych sukienkach i wcale nie chcą mnie zeżreć.

Gówno prawda. Wczoraj chciały. Aż trzy.
Tymianek mężnie stanął na wyższym stopniu łańcucha pokarmowego i mnie wybawił przed jedną. A potem miał sraczkę. I co? Ćmy są groźne dla życia i zdrowia. C.B.D.U.

19 cze 2009

Cięty język

Byłam dziś u fryzjera. Modne (jakieś trzy lata temu), asymetryczne cięcie. Mnie się tam podoba.

Wracam do domu dumna i blada.
A NMSIE od progu rechocze:
- Co, zabrakło ci pieniędzy?
- Phi, nie znasz się. Zaraz napiszę na blogu, że się ze mnie śmiejesz!
NMSIE, nadal rechocząc: "Bo co w tym śmiesznego, że mam włosy tylko z jednej strony?".

15 cze 2009

Miejsce siedzenia

W zasadzie temat nie mój, a jego, ale tak mi się dziś zebrało na domorosłe refleksje:


Jeszcze do niedawna naprawa samochodu za 300-400 zł była dla NMSIE drogą naprawą.

Obecnie - nie. W tej chwili jest to koszt niewielki. Zauważalny, ale akceptowalny. Przyzwoity. Przyjemny. Wręcz, hę, milutki.

Zaczęliśmy więcej zarabiać?
Skąd! Nawet dostałam mniej kasy niż w poprzednich miesiącach (kryzys, panie tego, kryzys).

Zmieniamy swój stosunek do wydatków? - Też nie.

Wyjaśnienie kwotowego fenomenu jest proste. NMSIE przesiadł się ze starej toyoty do mniej starego citroena. ..

Niestety, na tym fenomenowy łańcuch się nie kończy: odkąd to JA przesiadłam się do starej toyoty, jej naprawy stały się tak drogie, że NMSIE ukrywa przede mną kwoty, nie chcąc stresować ciężarnej...

PS Czy ktoś jest mi w stanie zaproponować jakiś skuteczny a niedrogi kurs parkowania? :>

29 maj 2009

Tytułem

wstępu i autopromocji zostawiam tu niby cichaczem, niby przypadkowo, przy okazji sfingowanego zawiązywania sznurówek...

Link do mojego nowego bloga.

O tematyce wąskiej.

Nie każdego interesującej.

Dlatego wciśniętej do osobnego wuwuwu.

O, tu jest: http://drugie-notki-idyjotki.blogspot.com

13 maj 2009

Mniejsza o kontekst:


- Ale ty jesteś gruboskórny!


- Ja?! Gruboskórny?! - Spójrz na te dłonie! - W życiu nie skalały się pracą fizyczną!

11 maj 2009

A Tymianek, który uciekł psu, wygląda tak:


...i nie chce zleźć za żadne skarby.


Co najlepsze, rzeczony pies gonił przede wszystkim Bazylię, która po zadaniu mu licznych ran drapano-szarpanych z godnością oddaliła się na stryszek.

Godność byłaby znacznie większa, gdyby Bazylia oddalała się na własnych nogach, a nie na rękach właściciela psów, który, niestety, po drodze zaznał wszystkiego, do czego zdolne są kocie zęby i pazury. Po czym mężnie odmówił poddania się opatrunkom i jeszcze naprawił nam kran, zepsuty przez Tymianka uciekającego w panice na dach.

8 maj 2009

Próba kompromisu

Złażę z wagi z kwaśną miną.

NMSIE: Co? Utyłaś?

Ja: No, troszkę. Ale obwieszczam oficjalnie, że jak utyję jeszcze bardziej i zaczniesz się do mnie zwracać per "słoniku", to się przestanę do ciebie odzywać!

NMSIE: A ja myślałem, że powiesz "...to sobie przyprawię trąbę"

Ja: Grrrrr...

NMSIE nie daje za wygraną: A "kochany słoniku" można?

7 maj 2009

The Family Planner

Łazimy po Saturnie, żeby kupić nową płytę Gaby Kulki.
Mijamy konsole do gier.

NMSIE: O, i taką konsolę kupimy. Bo grać się powinno na czymś, co jest przeznaczone do gier, a nie na komputerze. Zresztą to jest tańsze od nowego komputera.
Ja: Yyyy, po co to chcesz kupić?
- No dla dzieci.
- Jakich dzieci!?
- Naszych. Tych, które będziemy mieć.

5 maj 2009

Jak Przyprawy wolności zaznawały

Postanowiliśmy ruszyć otłuszczające się w 50% (Tymianek) tyłki naszych Przypraw i wypuścić je na majówkowe ojczyzny łono. Łono niezbyt odległe, niemniej oddalone na tyle, że kot na smyczy dostałby zadyszki.

Zapięliśmy zatem Przyprawy w gustowne szeleczki (szkocka krata i trawiasta zieleń, prosto z wybiegów) i zapakowaliśmy je do samochodu.
Półtorej godziny jazdy w korkach z jedną przestraszoną kocią mordą wciśniętą za plecy i drugą wciśniętą pod pachę nie należało do największych życiowych przyjemności, natomiast mocno pobudziło moje uczucia opiekuńcze, ba! - macierzyńskie. Pobudziło również refleksję, iżby jeden z kotów mógł nie przeżyć, gdybym nie użyła była w porę dezodorantu.

Na miejscu koty zareagowały na widok trawy i drzew wbiciem się pazurami w nasze mężne piersi i kategoryczną odmową dotykania łapami tego zielonego paskudztwa.
Zostały więc przetransportowane na stryszek, gdzie ich zadaniem było oswajanie się z nową sytuacją. Tymianek oswajał się pod luźno leżącą górką odzieży, zaplątany między wieszaki, a Bazylia - schowana za walizką. Oswajanie trwało do zmierzchu.

Wtedy, cynicznie gwiżdżąc w rytm marsza wygrywanego przez kocie kiszki, postawiłam miseczki z żarciem na dole, zamierzając tym zmyślnym fortelem zmusić zborsuczone tchórzliwe uparciuchy do zejścia ze stryszkowej drabinki na dół.

Bazylia pokonała mnie konsekwencją i dostała jeść na górze.

Tymiankowi udało się zejść.
Niestety.
Nabytą umiejętność trenował z pasją przez całą noc:
Tup, tup, tup, tup, tup, tup, tup - chwila ciszy - tup, tup, tup, BUM!! - chwila ciszy - tup, tup, tup, tup, tup, tup, tup - chwila ciszy - tup, tup, tup, BUM!! - chwila ciszy - i tak w koło Macieju.
Już tłumaczę: żeby zejść na dół wystarczyły trzy szczebelki, następnie Tymianek skracał sobie wędrówkę skokiem godnym worka kartofli.

Bazylia odważyła się następnego dnia, o:

Kolejnej nocy koty zdecydowały się wyjść z domku i trochę przeziębić tyłki pod tarasem. Wróciły ochoczo.
W dzień już nie chciały wychodzić. Obserwowały za to ptaszki przez okno:


Trzeciego dnia założono im szeleczki i powieziono z powrotem do bezpiecznego azylu na 6 piętrze z osiatkowanym balkonem.
Tam z lubością oddały się drapaniu skórzanego fotela i chowaniu się w foliowej koszulce A4.
Nie ma jak w domu.

24 kwi 2009

Od kuchni

Drogie panie!

Jeżeli jakiś mężczyzna:
- pyta, czy powinien obrać rzodkiewkę ze skórki przed wrzuceniem jej do twarożku;
- obiera i kroi na cząstki oraz wrzuca do garnka z wodą ziemniaki, które są przeznaczone do upieczenia w mundurkach w piekarniku;
- zapomina umyć pieczarki przed podsmażeniem ich na patelni, ale potem sobie nagle przypomina, zrzuca pieczarkowo-cebulową papę na sitko i płucze ją pod wodą.

To nie mrugajcie do niego rzęsami i nie czyńcie mu propozycji.

Bo to jest mój mąż
(a rzęsy i tak mam lepsze :P).




Ale powiem Wam, że jak zrobi schabik na patelni, to palce lizać.
(Dziś mogę go tak chwalić i nie zostanę posądzona o próby obiadowej manipulacji, bo dziś piątek i już zanabyłam pierogi ruskie z cebulką in spe).


Wpis jest dedykowany Czytelnikowi z Ameryki, który przyleciał na Śląsk specjalnie po to, żeby mi powiedzieć, że czeka na nową notkę. TAKĄ mam publiczność, moi państwo!

8 kwi 2009

Konkurencja

Wlazłam dziś rano do łazienki. Dzięki założeniu okularów odkryłam, że po podłodze biega sobie mały tłusty pajączek. Powiedziałam mu "cześć", później "przesuń się trochę, bo nie mam gdzie wyciągnąć wagi", a potem "tylko pamiętaj - nie wleź mi do kapci, kiedy będę się kąpać!".

Wychodzę spod prysznica i widzę dupę kota wystającą spod szafki łazienkowej.

Bazylka zjadła mi kumpla.

31 mar 2009

Męskie czułostki

Z tlenu:

13:16:05 NMSIE
Tymianek do ręki mi się przytula
13:16:15 NMSIE
jak myszkę trzymam albo jak piszę - też
13:16:43 NMSIE
fffffffffffvcg65edopl kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk-6t,
13:17:53 NMSIE
Czcionkę udało mu się zwiększyć :)

Licytacja

Ja: Ech, ty Kasprzyku...
NMSIE: Sama jesteś Kasprzyk!
Ja: Ale ty dłużej!
NMSIE: A ty podwójnie :P

27 mar 2009

Taki njus sprzed jakiegoś czasu

Idziemy do lekarza.
Po wizycie NMSIE wychodzi lekko oczadziały, po czym skręca, omal nie wpadając na swój zaparkowany pod samą bramą samochód i zamierza iść do domu piechotą.
- Ej, przyjechaliśmy autem!
- Aha, aha... Jeden i cztery dziesiąte milimetra. No no, to nie w kij dmuchał!...

16 mar 2009

Rodzinna duma

W samochodzie zepsuła się tylna ścianka schowka. NMSIE męczy się z nią chwilę, ale w końcu rezygnuje, bo spieszymy się do pracy.
- Ty jedź, a ja to spróbuję naprawić - mówię.
Znalazłam jakieś zaczepy, wlazło.
- Naprawiłam! Widzisz, jaką masz zdolną żonę!
- No ba! W końcu żona inżyniera!

14 mar 2009

Marketing naukowy

Idziemy na pizzę. Po drodze mijamy kiosk, w którym NMSIE chce kupić "Traviatę".

NMSIE: Tylko czy wystarczy mi pieniędzy? Hmm, 6 zł drobnymi i jeszcze 20 - to mam 25.
- E?
- No co? Złotówka prowizji za wykonanie działania matematycznego.

I niech już będzie wreszcie ta wiosna...

Tym razem Tymianek w roli zaćpanego hipisa na nałęczowskiej łące. Dlaczego akurat nałęczowskiej? Don't ask! :>

A tak poza tym:

Ja: Popatrz, jakie piękne słoneczko!
NMSIE: Nigdzie dziś nie idę.
- Ale może to już wiosna! Chodźmy na spacer!
- Jasne. Nie wychodzę z tobą, bo to się zawsze wiąże z zakupami.
- Nieprawda.
- Prawda. Zakupy są drobnym druczkiem.

9 mar 2009

Mentor

Sobota. Wylegujemy się. Koty nie. Koty żądają, żebyśmy natychmiast przestali marnotrawić czas, który można poświęcić na pójście do kuchni i wypełnienie im misek

(różowa dla Bazylki i niebieska dla Tymianka. Zawsze po kilku pierwszych kęsach koty zamieniają się miskami i w efekcie Bazylia zajada się pokarmem dla kastratów, a nasz kastrat - karmą dla młodych kotek).

Tymiankowi nie wystarczają werbalne zapewnienia, że jeszcze w tym tygodniu nie zdechnie z głodu i zaczyna nas ściągać z łóżka za nogi.

NMSIE: Ała! Tymianku! Tyle razy ci mówiłem, że nie wolno atakować nóg! I co?! I nic! Nauka poszła w las. Wlaskotek.

2 mar 2009

Okazja

- Wiesz, oglądałam dziś w internecie automatyczne karmniki dla kotów. Takie z programatorem czasowym. Wyjeżdżamy gdzieś, ustawiamy, żeby się klapki otworzyły o odpowiednich godzinach. Koty mają dostęp do świeżego żarcia, nie przejadają się, można je zostawić na dłużej...
- No, no...
- I nawet można nagrać swój głos, który woła kota na jedzenie!
- Super, to co, kupujemy?
- Ale to kosztuje 205 zł.
- Hmm... Wiem. Kupimy im to w prezencie na dziesiąte urodziny.

17 lut 2009

Nulla dies sine linea

Ja: Och, telefon mi się wyładowuje. Mam tylko jedną kreskę.
NMSIE: A co, wolałabyś dwie? :>

Żywienie się cudzym kosztem

Jakoś nie chce mi się pisać ostatnio. Pewnie zaczynam być zgredziałą sekretarą ze skwaszoną miną i rzadkim wąsem.

W dodatku złośliwą.

Tadadadam, dzisiaj obgadujemy dziewuszkę z Telepizzy:

Dzwonię. Godzina dwunasta trzydzieści. Punkt. Dziewuszka odbiera. Sprawdza mój numer telefonu, adres, dane, imiona rodziców i pobiera odciski palców. Tak jakbyśmy nie zamawiali u nich pizzy średnio co 10 dni od dwóch lat.

- Chciałam zamówić pizzę do firmy.
- Od razu zaznaczę, że niestety czas oczekiwania...
- ...na 15.45.
- Ale musi pani czekać godzinę, bo czas oczekiwania...
- Nie chcę czekać godziny. Chcę czekać do 15.45!

Wreszcie mogę przejść do rzeczy. Dziewuszka już udowodniła, że kumatość jej szwankuje, zatem mówię głośno i dobitnie:

- Poproszę cztery duże pizze. Każda na tradycyjnym cieście. To będzie...
- Zaraz, ale na grubym cieście?
- Na tradycyjnym.
- Ale jakie, małe, średnie?

Bez urazy, ale myślę, że w Telepizzy zatrudniają absolwentów z nową maturą.

18 sty 2009

Mecenat rodzinny

Koryguję tekst do czasopisma.
Chora jestem, oczy mi się zamykają, ale nie chcę zostawiać tego na jutro.
Obok siedzi NMSIE i wyłapuje to, co przeoczyłam.

On: "W tym temacie"!?
Ja: No co? Chyba może zostać?
On: Przecież tak się nie mówi!
Ja: Nie mówi się?
On: Można powiedzieć najwyżej "Na ten temat". Albo "w tej dziedzinie".
Ja: Ups. Rzeczywiście. Ale wtopa! Co ja bym zrobiła bez ciebie!?
On: Dalej byś tym walcem jeździła.

15 sty 2009

Z archiwów GG - biały wiersz NMSIE sprzątającego w domu przed remontem

pod łóżkiem znalazłem koci dzwoneczek

oprócz różnego innego badziewia i tony kurzu

ho ho ho

koty są bardzo sprytne

zabawy z dzwoneczkiem właśnie się skończyły
gdyż właśnie koty wstrzeliły go pod łóżko.

widocznie to jego miejsce

("przecież zawsze był bramkarz!")


poświeciłem latarką
nie było
to wsunąłem szufladę
i już był

pomogłem kotu

mam dobry uczynek?

14 sty 2009

Niedoceniony

Wracam z pracy do rozbarłożonego chorobą NMSIE. Jeśli ktoś nie rozumie terminu "spać histerycznie", powinien go wtedy zobaczyć.

Podchodzę do łóżka. NMSIE podnosi jedną ciężką powiekę i mówi:
- Przed chwilą wstawiłem obiad.
- O, super.
- Wiesz, strasznie mi się nie chciało wstawać...
- Mhm.
- Ale pomyślałem, że nastawię ten obiad, więc się zebrałem i wstałem, i...
- Za mało cię pochwaliłam, tak?
- No.


12 sty 2009

Pasjonat

NMSIE chory. Ma 40 stopni gorączki. Właśnie mu tłumaczę, że jak temperatura mu wzrośnie i będzie majaczył, to biorę go na plecy i wrzucam do brodzika pod zimną wodę.

Przejęty roztaczaną przeze mnie z lubością wizją radykalnych metod leczenia, NMSIE pyta ostrożnie: A jak się coś dziwnego śni, to już majaczenie? Nuty mi się śniły, wszystko było nutami, ludzie to były nuty... i melodie różne ładne słyszałem. I wiesz, wszystko było w g-moll...

9 sty 2009

wazelina

- Nie widziałaś gdzieś mojej niebieskiej koszulki do spania?
- Sprawdź w łazience. I pewnie jeszcze szukasz majtek. Też niebieskich. Tu są.
- Ohoho, a skąd ty jesteś taka przenikliwa? :P
- Hmm, nie wiem, pewnie z wiekiem mi przenikliwości przybywa. A może w genach mam. Albo, hm, po mężu?

NMSIE rzeczowo ucina próby przypodchlebienia się:
- Po mężu to ty jesteś Kasprzyk.

7 sty 2009

Paralela

Po przyjściu do domu rzucam się obściskiwać Bazylkę, która niezbyt chętnie przyjmuje moje awanse i ciągnie w stronę kuchni, miaucząc o jakimś tuńczyku albo kawałku surowego żołądka.

- Co, kochanie, jesteś głodna! Zaraz ci coś damy, koteczku słodki...

NMSIE: Będziesz dobrą mamą.
Ja, uradowana: Tak?!
NMSIE: Tak. Rano i wieczorem będziesz wkładała dziecku karmę do miseczki i raz na dzień opróżniała mu pieluchę.


Również Tymianek uważa Bazylię za wyjątkowo słodką kotkę



4 sty 2009

Diakrydialog

Wieczorem wracamy z kościoła do domu. Jest zimno jak... jak to w zimie.
Strofuję NMSIE, że nie ma rękawiczek.

- Zmarzniesz! Bez rękawiczek zmarzniesz. A potem zachorujesz!
- Iii, przesądy.
- Co bez przesady! Nie bez przesady, tylko bez rękawiczek!
- PRZESĄDY! Nie usłyszałaś ogonka pod "a"?

3 sty 2009

Co się robi w podróży poślubnej


Znacie pewnie tę zabawę - ktoś pisze parę wersów do rymu, potem je zakrywa, pozostawiając widocznym tylko ostatni wers, a druga osoba w ten sam sposób dopisuje do tego ciąg dalszy.

W torebce, którą miałam w Portugalii, znalazłam owoc czekania na wymeldowanie z hotelu. Na czerwono zaznaczone są te odkryte wersy:



W starym zamczysku były duchy

włażące dzieciom pod poduchy –

zarówno grzecznym, jak niegrzecznym

czasem przepala się bezpiecznik.

Inną też prawdą powtarzaną

tak, że przysłowia nosi miano

jest to, że przy słonecznej porze

wcale nie bało się niebożę.

Za to w noc ciemną miało dreszcze

jakby nań spadły kwaśne deszcze

bo to niedobra bardzo pora

i lepiej bez telewizora.

Można na spacer gdzieś pogonić

(i czapką z daszkiem się osłonić)

Czy rower, chociaż zardzewiały

co sprawia, że jak skamieniały

jeździ po drodze, rzężąc strasznie

sprawi, że kiedyś ktoś nie zaśnie?

Takie mnie myśli dręczą właśnie.

Można powiedzieć – słowa, słowa,

lecz myśl – gdy jest niestandardowa

postępu może być motorem

...kto z ciecia został dyrektorem,

w schemat wpisuje się: „od zera,

przez coś tam, dojdź do milionera

(i nie martw się, co będzie potem).

Wysnuwaj wolno wątki złote.

Nie ciągnij mocno, bo są wiotkie

(nie przyda tu się wprawa z młotkiem)

Dalej, niech błyszczą na tkaninie

cekiny, łzy – co się nawinie,

byleby karmę podać zmysłom

i dać wyszumieć się pomysłom,

co skaczą chyżo w młodej czaszce.

Jedzenie, zanim jest w menażce,

także przebiega długą drogę,

szczegółów wam oszczędzić mogę,

lecz wiedzcie, że to kilometry

a nie koszulki ani swetry,

także nie wiadra i nie litry

(myślałeś pewnie „plan mam chytry –

ona końcówki nie wymyśli!”).

Żeby bajania te uściślić,

powiedzmy krótko: próżny zapał,

gdyś – zamiast myśleć – paszczą kłapał.



Monte Gordo, 16 września 2008 r.