IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

12 paź 2010

Carpe diem

Jeszcze rok temu nawet przez myśl by mi nie przeszło, że realizacja tej złotej Horacjańskiej sentencji sprowadzi się u mnie do "Dziecko śpi, szybko zrób obiad na jutro".

23 wrz 2010

Offtopem

Z instrukcji gumowej piłki gimnastycznej (takiej wielkiej, do siedzenia albo do ćwiczeń):
"Piłka powinna być napełniana tylko przez osoby dorosłe. Nie należy pozwalać dzieciom napełniać piłki Gym Ball, gdyż mogą one połknąć zatyczkę zaworu dołączoną do produktu".

Czy ktoś NAPRAWDĘ podejrzewa, że dziecko będące już w stanie sprawnie operować ręczną pompką będzie na tyle durne, żeby próbować połknąć 7-centymetrową zatyczkę?!

31 sie 2010

Późny wieczór

Powoli zbieramy się do spania, chcę jeszcze tylko włączyć zmywarkę.

- Sprawdź, czy nie ma w pokoju czegoś do mycia - proszę NMSIE.

Idzie, wraca.

- Tu trzeba bardzo uważać.

- E?

- No bo informatyk napisze sobie program, który mu to liczy...

- Ile jest w pokoju rzeczy do mycia??

- No. Włączam program, wchodzę do pokoju i program mi pokazuje "1". Szukam, szukam i nie mogę znaleźć. I w końcu się okazuje, że to ja.

Malkontent

Oglądamy fragment chińskiego "Mam talent", w którym bezręki chłopiec gra stopami na fortepianie.
Rzewna muzyka, jury ze łzami w oczach, uduchowiony grajek...


NMSIE patrzy przez chwilę na filmik.
- Łe, ale on nie może używać pedału.

27 sie 2010

Marazm & co.

- Jakiś mi się włączył ból istnienia.
- A to normalne, ja też to miewam. To przechodzi.
- Ta...
- Na przykład mój przeszedł na ciebie.

22 sie 2010

Tytuł roboczy

- Kawki?
- Nie wiem.
- Ja tu jestem od mówienia "nie wiem".
- Dlaczego?
- Nie wiem.

23 cze 2010

Rybka zwana Machaczkiem

Przychodzi NMSIE do domu w środku nocy - pijany, śmierdzący papierosami, brudny, a w dodatku prowadzi za sobą pięć pań podejrzanego sortu.
Ida otwiera mu drzwi.
Zatyka ją.
W złości i żalu ledwie wydusza z siebie: "Jak mogłeś?!!".
A na to NMSIE jowialnie: "Jiří Macháček".





Już tłumaczę.
NMSIE doszedł do stopnia mistrzowskiego w naśladowaniu języków wszelakich, nieważne, czy je zna, czy nie. Parę słów po węgiersku? - proszę bardzo. Rosyjska aria zaśpiewana z niemieckim akcentem - w każdej chwili. Angielski w wydaniu Włocha - już się robi! Jedne żony kochają swoich mężów za to, że są regularnie wyręczane w kuchni, inne za to, że ci obrzucają je kwiatami bez okazji. Ja mogłabym całymi dniami słuchać NMSIE-poligloty.
Pod warunkiem, że nie mówi po czesku.
Po jednym dniu czeskiego miałabym już przepuklinę ze śmiechu i drgawki z wycieńczenia.
Czeski mnie rozbraja.
Dokumentnie.

14 cze 2010

"Prawie" czyni różnicę

Sprzedałam Lilę tacie i zabieram się za korektę.
Na początku upajam się słyszanymi przez elektroniczną niańkę kwikami szczęśliwego niemowlęcia molestującego kotka pod czujną kontrolą rodzicielską. Po półgodzinie mam wrażenie, że słyszę raczej odgłosy molestowania kotkiem, w każdym razie zadowolenie Lilci prysło jak sen złoty, a czujna kontrola rodzicielska podejmuje bezskuteczne próby zapanowania nad sytuacją...

- E, co tam się u was dzieje?! - ryczę z drugiego pokoju. - Czemu ona tak mendzi?!
- Chyba że nie mam cycków. Bo leży na mnie i jest wyraźnie rozczarowana - nie musi ryczeć NMSIE, wspomagany przez niańkę.

8 cze 2010

Zmiana targetu

- Ostatnio na gg zaczepiają mnie młodzi chłopcy. Widocznie na młode dziewczyny jestem już za stary.

7 cze 2010

Odpowiednią dać słowu rzecz?

Pacyfikuję wrzeszczącą zołzę puszczeniem na Youtube piosenki Misia i Margolci o biedronce, co nie ma ogonka. Zołza okazuje się pacyfikowalna.

- Teraz tylko musimy jej wytłumaczyć, co to biedronka, bo w życiu nie widziała i nie wie, biedna, o czym ta piosenka.
NMSIE odwraca się do Lili i tłumaczy:
- Biedronka to taki sklep, w którym mama robi zakupy.

17 kwi 2010

Wyższa matematyka

Koryguję podręcznik do matematyki. Dla drugiej klasy podstawówki.
NMSIE wisi nade mną, patrzy na przykłady i czyta:

Trzy razy trzy - trzy.
Dwa razy pięć - pięć.
Cztery razy dwa - dwa.

- Co ty gadasz?!
- A nic. Wymyśliłem sobie działanie. A razy B równe B.

6 kwi 2010

Zestaw "Mała obsesja"

- A bo ja się szybko różnymi rzeczami nudzę...
- Ty?! Ty się nudzisz?! Ty się w ogóle nie nudzisz, to jest straszne, jak się do czegoś przyczepisz, to się nie umiesz oderwać, kupię ci kiedyś zestaw "mała obsesja"!
- A co niby miałoby wchodzić w skład takiego zestawu? - okazał zainteresowanie (wiedziałam, wiedziałam!) NMSIE.

Wlazłam na allegro i zaczęłam szukać takich potwornych labiryntów, którymi trzeba manipulować tak, żeby jakaś cholerna metalowa kuleczka wleciała albo nie wleciała tam, gdzie ma wlecieć albo nie wlecieć. U mnie sama myśl o takim labiryncie powoduje gwałtowne wzrastanie chęci rzucania kruchymi przedmiotami.

Pokazuję mu te ustrojstwa.

- Ooo, to jest fajne. I to. Oooo. Taki mi możesz kupić.
- No ok. 38 zeta. Zaraz, ale dlaczego ja ci mam to kupować?! Sam sobie kup.
- Zwariowałaś?! To są rzeczy na prezent. Nie będę sobie jakiegoś labiryntu kupował. Kupić to ja sobie mogę dysk twardy!




9 mar 2010

Nie jest dobrze

Byłam u fryzjera, żeby ze swojej krótkiej fryzury zrobić sobie krótką fryzurę. Jak widać, całe prawo do przełomowych zmian w moim życiu zagarnęła Lila. Fryzjerzy muszą poczekać.

Mimo wszystko trochę inaczej jest. Nawet mi się podoba.

- Wiesz, jakoś tak młodziej wyglądam z tą nową fryzurą - mówię do NMSIE.

I co się w takim momencie odpowiada kobiecie?
Otóż odpowiada się tonem wypracowanie lekceważącym "e tam, młodziej, ty przecież zawsze wyglądasz młodo". Można też filuternie zagadnąć "to znaczy co? czujesz się, jakbyś znów miała dziewięć lat?"

Nie odpowiada się natomiast:
- Też mi się tak wydaje...

To jest wrong answer, drodzy panowie, i siadać, dwója - zwłaszcza w Dzień Kobiet.


A tak przy okazji - lata całe straciłam, poszukując dobrego fryzjera. Zawsze się bałam, że jak pójdę do jakiegoś pierwszego lepszego, to mi zrobi na głowie jesień średniowiecza i ucieknie do Australii. Przeszukiwałam fora internetowe, jakieś "białe listy fryzjerów", pytałam znajomych i nieznajomych i potem wydawałam kasę na różnych uznanych mistrzów nożyczek.
Najbardziej nacięłam się u Berendowicz&Kublin, kiedy za 75 zł (promocja!) obcięli mnie tak, że nie mogłam na siebie patrzeć i na następny dzień przyszłam, żeby mi z tym zrobili COKOLWIEK w ramach reklamacji.
A teraz?
Lilkę trzeba było nakarmić, więc się wybrało fryzjera najbliżej domu. Jakiś no name zakładzik koło "Żabki". Raz byłam u pani Ilonki, raz u pani Grażynki, cała przyjemność 24 złote, a fryzura ma sens i nawet, c.b.d.u., odmładza. Vivat drobna przedsiębiorczość. Vivat panie Ilonki. Vivat macierzyństwo.

23 lut 2010

Językowy obraz świata

NMSIE dzwoni z marketu:

- Wiesz, nie mogę znaleźć tego sera, co mi napisałaś, że mam kupić.
Wiem, jak nie znosi zakupów, więc postanawiam go nie męczyć:
- No to nie kupuj. Chciałam żółty, na chleb, ale jeśli kupiłeś wędlinę, to starczy.
- Ale żółty to ja już kupiłem. Szukam białego.
- Nie pisałam nic o białym!
- Przecież napisałaś "ser". "Ser" bez określeń to jest biały, jak w naleśnikach z serem.
- Naleśniki z serem są z białym i to wiadomo. Ale samo "ser" to jest żółty.

Jak widać, różnimy się w kwestiach fundamentalnych...

Co najlepsze - po przyjściu do domu NMSIE przyznał, że kupił żółty ser tylko dlatego, żeby udawać, że nie wiedział, że chodzi o biały, bo mu się tego białego nie chciało szukać.

11 lut 2010

pracuj.pl

Od chyba czterech lat przychodzą mi na email różne oferty pracy. Przez ten czas trafiły się może ze trzy interesujące, ale co mi tam - jeden newsletter więcej, jeden mniej, skrzynka mi się od tego nie zapcha...

Dziś w zestawie ogłoszeń o pracy dostałam ofertę na stanowisko "Specjalista ds. Produktów Płaskich - Długich".

Myślę, że moje trzyletnie doświadczenie życia z NMSIE plasuje mnie bardzo wysoko w rankingu kandydatów.

7 lut 2010

Wyprawa

Odkąd przeprowadziliśmy się do innego miasta, NMSIE pracuje zdalnie.
To znaczy - za pięć ósma zwleka się z łóżka i siada przed swoim komputerem.

- Wiesz, gdybym nie spał od ściany, miałbym dwa razy bliżej do pracy.