Historia taka
Zawsze utyskiwałam na to, że nie umiem wymyślać fabuł. Co powiecie o tej?
Facet od dobrych kilku lat szuka jakiejś fajnej pracy, w której rozwijałby się bardziej niż w obecnej.
Chociaż wysyła odpowiedzi na różne ogłoszenia, na ogół nikt się do niego nie odzywa, a jeśli już - to nie przynosi to oczekiwanego skutku.
Pewnego dnia otrzymuje atrakcyjną ofertę pracy w miejscu swojego zamieszkania, odpowiada na nią, dosłownie za godzinę zostaje zaproszony na rozmowę i po niedługim czasie dowiaduje się, że go przyjmą.
Podpisuje w obecnej firmie wypowiedzenie.
Po weekendzie ma już zawrzeć umowę z nową i zacząć tam pracę.
Jedzie na badania wstępne, lekarz okulista zauważa pewnie umiarkowanie niepokojące objawy, w związku z którymi zaleca więcej ruchu.
Mężczyzna stwierdza, że to się świetnie składa, bo do nowej pracy zamierza dojeżdżać rowerem, więc ruch będzie miał zapewniony. Żegna się z lekarzem, odwozi do nowej firmy zaświadczenie o zdolności do pracy, po czym jedzie do swoich rodziców pożyczyć rower.
Od razu postanawia go wypróbować, na zakręcie przewraca się i łamie obie ręce, w ciągu tych kilku sekund czyniąc się niezdolnym do wykonywania różnych prostych czynności przez co najmniej miesiąc.
Happy end: nowa firma postanawia zawrzeć z nim umowę mimo chwilowego kalectwa i wszelkich wskazań do długiego L-4, co świadczy o niej naprawdę dobrze.
Mniej happy end: historia nie jest zmyślona, a ten mężczyzna to NMSIE.
PS Zapomniałam o jeszcze jednym smaczku: w dzień po wypadku przyszło do nas pocztą wypasione pudło klocków LEGO Technic, zamówione sobie przez NMSIE w ramach prezentu urodzinowego. Tysiąc sto piętnaście rozkosznych malutkich elementów do składania.
9 komentarzy:
ooo żesz k*rde fak ://// not to "ciekawie" :///
Taki scenariusz byłby mało wiarygodny. Ale życie zawsze potrafi zaskoczyć.
Oby wszystko szybko i bez komplikacji. No i wydaje się być przyzwoita ta nowa firma :)
Nie mogę no :)))
Te klocki na koniec mnie rozwaliły ;)
jak mawiał pewien Forrest: życie jest jak pudełko czekoladek. nigdy nie wiesz, na co trafisz :-). zdrówka, więcej ruchu i rozwojowej pracy :-)
Film szwedzki albo duński.
To świetnie z tym Lego! Jak znalazł do rehabilitacji.
Jakiej, k., rehabilitacji?! Po tygodniu od wypadku złożył to cholerne lego, obie ręce w gipsie, dwa dni mu to zajęło, ale złożył :D
Na pianinie też gra.
Ot, czas na poemat o sile motywacji.
ja bym obstawiała czeski ;)
to może jeszcze warkoczyki lili zaplata? ;)
Taaa, znam podobną historię, tyle że praca znaleziona na drugim końcu kraju, wynajęte mieszkanie (na rok), a tu połamany, modlący się żeby zechcieli podpisać obiecaną umowę, bo z poprzedniej pracy (z ulgą) się już zwolnił.
Prześlij komentarz