IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

23 gru 2008

Zmiany aero-dynamiczne

Kiedy pięć, sześć lat temu chodziłam do małego osiedlowego klubu sportowego na aerobik, zajęcia prowadziła piękna studentka AWF-u, idealnie zgrabna i niesamowicie giętka. Na ćwiczenia przychodziła mała pani sklepowa z wystającym brzuszkiem, która wszystkim opowiadała o swoim nowym piesku; nudzące się w domu przy garach panie w okolicach pięćdziesiątki, które sapały przy każdym wysiłku jak lew morski na Saharze, a potem umawiały się na kawę i ciastko po aerobiku; pryszczate i tłuste licealistki w legginsach, po każdych zajęciach sprawdzające w lustrze, czy już odpowiednio dużo schudły...

Jako niestara, nietłusta i niepryszczata niestudentka czułam się tam druga po Bogu.

Teraz chodzę czasem na aerobik do dużego klubu fitness w centrum Katowic. Ciągle spotykam te same kobiety - ćwiczą najpierw na siłowni, potem idą na zajęcia aerobowe, czasem zostają na kolejnych zajęciach... I tak przez cały tydzień (ostatnio jedna dopytywała się w recepcji, czy w wigilię klub będzie czynny).
Są piękne, szczupłe i silne. Zawsze mają makijaż i jakąś fryzurę. Markowe ciuchy Nike i Adidasa. Przebierają się po ćwiczeniach i wychodzą, stukając wysokimi obcasami.

Najbardziej lubię przychodzić do klubu w niedzielę. Wtedy przychodzi Gruba Instruktorka. Jest wielka, tłustawa, ubrana w czarne gacie i T-shirt i robi znak krzyża przed szczególnie intensywnym ćwiczeniem. Oraz sapie przy każdym wysiłku.
Bardzo ją lubię.
Czuję się przy niej druga po Bogu.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

też uczęszczałam na aerobiki itp. ale ani takich ani tamtych odczuć nie miałam... ale teraz biegam często, i wszyscy mnie podziwiają za ambicję, chęci itd. i też czuję się taka ważna :]

snoopy pisze...

To się nazywa zmiana perspektywy!

Anonimowy pisze...

O, qrwa! I pomyśleć, że miałam zamiar za jakieś trzy tygodnie zacząć chodzić do takiego klubu... ;)

Idyjotka pisze...

A zacznij. Nie jest najgorzej.

Ostatnio zrobiłam badanie. Wyszło mi, że zawsze na sali są co najmniej dwa pasztety wyglądające dużo gorzej ode mnie. Budujące.