IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

13 sie 2009

Jak uniknąć kolejnych narzekań męża na nasze plany wizyty u fryzjera ("Znooowu ścinasz? A nie za krótko? A po co? A w dłuższych cię wolę...)?



Nie mówić mu o tym, że się było.

17 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Droga Ido, niedawno napisałaś w komentarzu u mnie, podobno w imieniu swoim i męża, że oboje zaglądacie do mnie sporadycznie. Moja statystyka mówiła coś innego - przynajmniej o odwiedzinach Piotra. Teraz, po kilku dniach, wpadło mi do głowy, że przecież łatwo mogę pokazać, że moje słowa nie wzięły się z kosmosu.

Zerknij na:
http://idiom.republika.pl/stat-ip.jpg oraz
http://idiom.republika.pl/stat-ip1.jpg
To zrzuty ekranu z kawałkiem mojej statystyki - jak zobaczysz - dzień po dniu. A tylko w dwa dni robiłam takie zrzuty, bo wcześniej na to nie wpadłam. Poznajesz IP? Powinnaś. A jeśli nie, to tu znajdziesz przypomnienie:
http://idiom.republika.pl/stat-ip2.jpg

Możliwe, że to Ty kłamałaś w komentarzu u mnie (choć, trudno byłoby mi znaleźć przyczynę, dla której miałabyś to robić). Możliwe, że Twój mąż nie jest z Tobą szczery (też nie widzę powodu, dla którego miałby ściemniać na temat wizyt na moim blogu, ale ja nie jestem w stanie racjonalnie tłumaczyć ściemy popełnianej przez każdego kłamiącego). Tak czy inaczej - jedno z Was kłamie. Co sprawia, że współczuję tej drugiej stronie.

Wykasuj ten komentarz po przyswojeniu, bo nie zależy mi na tym, aby informować wszystkich Twoich czytelników, jakie jest dokładnie IP Twojego męża.

Idiomka

Anonimowy pisze...

nie rozumiem czemu komentarz dotyczy innego niz dzisiejszy wpis yyy?
czyli Piotr nie zauwazyl sciecia i dopiero sie zorientuje jak tutaj zajrzy?:P
ladna fryzurka
a.

Anonimowy pisze...

Komentarz dotyczy innego niż dzisiejszy wpis, bo dotyczy kłamstwa, które Ida popełniła na moim blogu (albo napisała w dobrej wierze coś, co nakłamał jej mąż), 2 tygodnie temu.

A ponieważ nie chciałam na swoim blogu umieszczać IP Piotra, zostawiłam komentarz tutaj.

Bez wątpienia zobaczy go tu mniejsza ilość ludzi, niż zobaczyłaby u mnie.

Idiomka

Idyjotka pisze...

do a. - tak, NMSIE zorientował się dopiero po przeczytaniu wpisu :D Dwa dni po ścięciu włosów. Oczywiście teraz utrzymuje, że "miał spytać, czy nie byłam u fryzjera".
Widocznie się krępował. Ci mężczyźni teraz tacy delikatni.
Jeszcze gdyby mnie spytał, okazałoby się, że wcale nie byłam u fryzjera, tylko zmieniłam oprawki albo mam wielki pryszcz na nosie i stąd ta nieznaczna zmiana w wyglądzie - ale by mu było wtedy głupio... ;)

Idyjotka pisze...

Idiomko!

Mój Boże! Niedługo po tym, kiedy napisałaś dotyczącą go notkę, Piotr WCHODZIŁ NA TWÓJ BLOG o 9:03 12 sierpnia i o 8:24 13 sierpnia, na co SĄ DOWODY!!!
O, dzięki Ci, Życzliwa!
Jak mogłam być tak ślepa na poczynania tego wstrętnego padalca, tego kłamliwego trędowatego szczura, który WCHODZI NA BLOGI INNYCH KOBIET! Bez pytania mnie o zgodę! Już wiem, skąd ta jego przymilność, te cholerne pocałunki, te gorące uściski! To był kamuflaż! Chciał zatuszować, że ma na boku inny blog. Blog Hojnie Wyposażonej Damy.
A ja sądziłam, że jeśli raz na tydzień czy dwa przesyła mi link do jej notek, to dlatego, że tylko wtedy znajduje tam coś godnego uwagi. Kolejny błąd. Kolejna ściema. On wchodził tam CZĘŚCIEJ niż myślałam. Dawał mi jakieś ochłapy, sądząc, że w ten sposób uśpi moje podejrzenia!
O ja nieszczęsna, ślepa, w oskubaną dupę kopana głupia gęś!
Jak dobrze, że my, kobiety, potrafimy trzymać się razem. Zdemaskować samczą chuć kryjącą się pod maską obojętnej nieżyczliwości. Donieść tkwiącej w błędzie żonie o niecnych poczynaniach jej niewiernego małżonka...
Piekło zrobione. Walizka spakowana. Obiad nieugotowany. Sprawa rozwodowa w toku.

(Do bardzo zdezorientowanych czytelników: chodzi o to - http://idiomka.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14426479)

Anonimowy pisze...

http://idiom.republika.pl/stat-ip3.jpg

Jak widać - 14 sierpnia - też wchodził. Podobnie jak 10 i 11. W lipcu - też regularnie. Tylko ja wtedy jeszcze nie robiłam zrzutów z ekranu.

Strasznie zależy mu na znalezieniu jakichś błędów u mnie, by móc się z Tobą nimi podzielić, skoro najwyraźniej dzień w pracy zaczyna właśnie od mojego bloga. Powinnam podziwiać jego konsekwencję :D

Czujesz ten powiew we włosach?

To śmieję Ci się w twarz :D

W kontekście tego, co właśnie pokazałam, Twój komentarz, o tym, że zaglądacie sporadycznie jest wyłącznie - żałosny. Może nie próbuj już wypowiadać się w imieniu swoim i męża?

Ciekawe kto skłamał - Ty w komentarzu u mnie czy Twój mąż - Tobie?

Anonimowy pisze...

I dla jasności - mam w dupie, jak często i dlaczego wchodzi na mój blog Twój mąż. Lata mi to.

Fascynuje mnie to, że kochana żoneczka poszła (znowu :) ), machnęła komentarz (znowu :D ), który w założeniu miał bronić mężusia (znowu :) ) i pewno być dla mnie uszczypliwy (znowu :) ), podobno w imieniu swoim i męża, gdzie napisała, że oboje, sporadycznie, tylko się pośmiać, a rzeczywistość okazała się być inna.

I fascynuje mnie problem - kto tu kłamał? Żoneczka, w komentarzu, choć powinna wiedzieć, że jeżeli kłamie, to będę w stanie to szybko udowodnić? A może po prostu żoneczka pisała ten komentarz bez konsultacji z mężem, bo wydawało jej się, że stanowią jedno i że wie o mężu wszystko? I w swojej inteligencji nie zakładała, że może być inaczej i że mogę to w szyderczy sposób wytknąć?

Mam ogromną radochę (po raz kolejny, dzięki Tobie) gdy pokazuję, że nie napisałaś prawdy :) I kolejny raz dziękuję za wywołanie radosnego uśmiechu na moim pyszczku :)

Nie lubię kłamców. Uwielbiam ich demaskować :)

idiomka

Piotruś pisze...

@Idiomka.

Cytat z mojego ostatniego komentarza na Twoim blogu (2009-01-09 10:48:48, ale ciągle aktualny):
"Gdybym się naprawdę chciał czepiać, pisałbym dużo więcej komentarzy i najprawdopodobniej nie miałbym w pracy czasu na nic innego."

Piotruś pisze...

@Idiomka (2. komentarz).

Z tego, co widzę, Twój podstawowy problem to to, że ktoś może wchodzić na Twój blog 'sporadycznie'. Tego słówka się czepiasz, jak tonący brzytwy. Jeśli ktoś mówi (nieważne, czy to prawda, czy nie), że wchodzi tam sporadycznie, to na pewno po to, żeby Ci zrobić przykrość. Bo to przecież niemożliwe, żeby na tak świetny blog ktoś wchodził od czasu do czasu.

W tym tkwi Twój problem?

Bo jeśli nie w tym, powinnaś się leczyć. W Twoich czterech komentarzach i jednej notce na ten temat, nie znalazłem więcej sensu. Co Ty chcesz udowodnić? I po co?

Piotruś pisze...

@Ida: lepsze uzasadnienie to
ta notka. (Jest w niej też link do notki, którą podałaś).

Anonimowy pisze...

Piotrze, problem, moim zdaniem, tkwi w tym, że jak się coś pisze (np. w komentarzu), to należy być tego pewnym, bo w przeciwnym razie samemu wystawia się na strzał.

Tak jak napisałam - mam gdzieś, jak często do mnie wchodziłeś i po co. Mogłeś wchodzić sporadycznie, mogłeś wchodzić codziennie - mnie to lata.

Ale jeżeli Twoja żona kłamie, że wchodzisz sporadycznie, w sytuacji, gdy statystyka mówi coś innego (i dobrze wiesz, że to nie tylko te trzy dni...) to nie mogę sobie odmówić przyjemności obśmiania - jej, Ciebie - właściwie nie wiem, kto był inicjatorem tego żenującego i kłamliwego widowiska :)

Reasumując - to nie ja przyszłam do Was się doczepiać. A, niestety, przynajmniej w przypadku blogu Twojej żony byłoby się czego doczepić :) Wy przyszliście do mnie. Dwukrotnie. Nie musieliście. Ida też nie musiała kilka dni temu kłamać. Chyba, że aż tak potrzebowała podbudowania swojego ego....

Powtarzam - codzienne wizyty nie są sporadyczne. Zatem - Ida kłamała. Świadomie lub nieświadomie - wprowadzona w błąd przez Ciebie - to również mi lata. Faktem jest, że nie napisała prawdy. Kłamców nie lubię i uwielbiam demaskować. Mam takie hobby. Kłamstwo zwykle ma krótkie nóżki. Tym krótsze, im mniej inteligentna jest osoba kłamiąca.

Przyznaję równocześnie, że dawno nie widziałam tak żenującej pary. Aż strach pomyśleć co wyjdzie z Waszego skrzyżowania ;)

Pytasz, Piotrze, co chcę udowodnić i po co? A co Ty chciałeś, próbując brylować na moim blogu w styczniu? Co chciała udowodnić Ida, włączając się wówczas w napastliwy sposób? Co chciała udowodnić ostatnim komentarzem na moim blogu? Co chciała osiągnąć, kłamiąc? A może ma taki sposób bycia? Może z zasady kłamie, gdy ją coś uwiera?

To nie ja przychodzę do Was (poza sytuacjami sprowokowanymi przez Was). To Wy jesteście przyczepieni do mojego bloga jak psia kupa do podeszwy. Wypływacie regularnie w statach i cyklicznie - w komentarzach. Po co? W jakim celu?

I mam nadzieję, Piotrze, że Twoje IP rzeczywiście zacznie się w moich statach pojawiać sporadycznie. Bo w przeciwnym wypadku uznam, że jednak masz jakąś obsesję....

Idiomka

Piotruś pisze...

Piotrze, problem, moim zdaniem, tkwi w tym, że jak się coś pisze (np. w komentarzu), to należy być tego pewnym, bo w przeciwnym razie samemu wystawia się na strzał.

Czyli co, Ida miała mnie zapytać: "czy Ty wchodzisz na blog Idiomki często, czy sporadycznie, bo chcę napisać, że wchodzisz sporadycznie i jeśli tak bym napisała, byłoby mi głupio, jeśliby się okazało, że często"? Przecież wystarczył fakt, że Twojej notki "Love & Hate" nie przeczytałem w dniu, kiedy ją napisałaś, a kilka dni później, kiedy koleżanka przesłała mi linka. Ergo, musiałem mieć braki w czytaniu Twojego bloga, zresztą przy Twojej częstotliwości pisania trudno ich nie mieć, nawet jeśli wchodzi się na niego codziennie. MOżna to zakwalifikować jako czytanie sporadyczne? Moim zdaniem można, no ale uznaję Twoje prawo twierdzenia, że nie.

Ale sprawa podstawowa: ani ja, ani Ida nie uważamy za istotne tego, że napisanie, że wchodzę sporadycznie, mimo że naprawdę wchodzę codziennie, ma jakieś znaczenie dla całości wypowiedzi! Dlatego kiedy piszesz "ktoś z was kłamał" to brzmi tak, jakby ktoś nazwał kłamstwem moje słowa "na niebie były 4 chmurki", kiedy naprawdę było ich 5. Nie wnosi to żadnej istotnej informacji.

Tak jak napisałam - mam gdzieś, jak często do mnie wchodziłeś i po co. Mogłeś wchodzić sporadycznie, mogłeś wchodzić codziennie - mnie to lata.

Gdyby to nie miało znaczenia, nie pisałabyś ani wulgarnie agresywnego komentarza, ani późniejszej notki. I komentarzy demaskujących powyżej. To jest clou. Nie, że ktoś kłamie, ale że na ten temat. Bo to godzi w Ciebie.

Piotruś pisze...

Reasumując - to nie ja przyszłam do Was się doczepiać. A, niestety, przynajmniej w przypadku blogu Twojej żony byłoby się czego doczepić :) Wy przyszliście do mnie. Dwukrotnie. Nie musieliście. Ida też nie musiała kilka dni temu kłamać. Chyba, że aż tak potrzebowała podbudowania swojego ego....

Jeżeli chodzi o doczepianie się formy, po prostu zbastuj. Już próbowałaś raz się czegoś w tym blogu przyczepić i efekt był - łagodnie mówiąc - mizerny. Przykro mówić, ale nie masz pojęcia, dlaczego Twój blog jest formalnie gorszy od bloga Idy; jeśli chciałbym się czepiać - to tak jak mówię, miałabyś po prostu codziennie skrzynkę pełną mojej wnikliwej i dosadnej korekty.

Powtarzam - codzienne wizyty nie są sporadyczne.

Nie są. Tutaj się zgadzamy :-)

Zatem - Ida kłamała. Świadomie lub nieświadomie - wprowadzona w błąd przez Ciebie - to również mi lata.

Nie ma czegoś takiego, jak kłamstwo nieświadome. Można zaświadczyć nieprawdę w dobrej wierze - i to jak sama zauważyłaś wcześniej - nawet bez bycia wprowadzonym w błąd, a z czystego domysłu.

Kłamców nie lubię i uwielbiam demaskować. Mam takie hobby.

Dość egzotyczne, niemniej: miłego demaskowania.

Przyznaję równocześnie, że dawno nie widziałam tak żenującej pary. Aż strach pomyśleć co wyjdzie z Waszego skrzyżowania ;)

I nawzajem, chociaż akurat z naszej strony żenujące jest tylko pół pary ;-)
W sumie - jesteśmy zadowoleni, bo gdyby się przy tej ilości nieprzyjemnych słów, które w naszą stronę skierowałaś, okazało, że nas lubisz, czulibyśmy się nieswojo.

Pytasz, Piotrze, co chcę udowodnić i po co? A co Ty chciałeś, próbując brylować na moim blogu w styczniu?

Ja niczego nie udowadniałem. Ja z właściwym sobie dowcipem wytykałem Ci, że nie potrafisz dobrze postawić apostrofu. Było to słownie jedno zdanie, które można było skwitować machnięciem ręki albo emotikonem.

Co chciała udowodnić Ida, włączając się wówczas w napastliwy sposób? Co chciała udowodnić ostatnim komentarzem na moim blogu?

Wówczas - naprowadzała Cię na odpowiednie tory myślenia; później ja też próbowałem, nawet myślałem, że mi się udało - uznałem, że brak odpowiedzi na mój komentarz oznacza aprobatę moich argumentów.

A obecnie - Wywołałaś nas do odpowiedzi, dziwiąc się, jak możemy, mając krytyczny stosunek do Twojej twórczości, czytać Twój blog. Ida odpowiedziała Ci jak należy - całymi zdaniami i wyczerpująco.

Co chciała osiągnąć, kłamiąc?

A ta znowu swoje.

A może ma taki sposób bycia? Może z zasady kłamie, gdy ją coś uwiera?

Nie wiem, jak ją uwiera kamyczek, nie mówi, że to nie jest kamyczek; więc w tym przypadku raczej nie kłamie.

To nie ja przychodzę do Was (poza sytuacjami sprowokowanymi przez Was). To Wy jesteście przyczepieni do mojego bloga jak psia kupa do podeszwy. Wypływacie regularnie w statach i cyklicznie - w komentarzach.

I jeszcze pewnie wypływamy w Twoich koszmarnych snach :-)

W komentarzach, jak zauważyłaś, od 9 stycznia aż do ostatniej notki żadne z nas nie wypłynęło. Ostatnio wypłynęła Ida. Więc powiedzieć, że cyklicznie wypływamy, to... jak Ty to określasz? Kłamstwo?

Po co? W jakim celu?

Ida Ci wytłumaczyła już raz, po co czytamy Twój blog. Wiem, komentarze są wprawdzie wyłączone, ale nie wątpię, że masz do nich dostęp. Więc po co, w jakim celu czytamy Twój blog, masz napisane w komentarzu od Idy pod notką Love & Hate.

I mam nadzieję, Piotrze, że Twoje IP rzeczywiście zacznie się w moich statach pojawiać sporadycznie. Bo w przeciwnym wypadku uznam, że jednak masz jakąś obsesję....

Płonna Twoja nadzieja. Publikujesz w Sieci, a ja z tego korzystam. Jeśli Ty uważasz, że to coś dziwnego, proszę bardzo, uważaj sobie. Mnie to, podobnie jak inne rzeczy Tobie, lata.

P.S. Przepraszam wszystkich niezainteresowanych czytelników bloga Idy za tę przydługą dyskusję nie na temat fryzury (nota bene ślicznej). Kulturalniej by było gdzie indziej, no ale sami Państwo rozumieją - gdzie indziej jest blokada.

Anonimowy pisze...

Ja się dziwię, Ido i Piotrze, że Wam się chce dyskutować z osobą, która ma najwyraźniej jakiś problem ze sobą. Chyba czuje się niekochana, czy coś... Biedna, no...
Pozdrawiam :)
A.

Anonimowy pisze...

Aleście zapodali komentarzy, mój jest 15!! Dajcie sobie spokój z tą idyjomką czy czymś.....polecam cichoczytactwo:-)

Anonimowy pisze...

Mężowi kucyk starczy do szczęścia :)

Idyjotka pisze...

Tylko gdzie on, do cholery, będzie trzymał tego kucyka?... :]