IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

23 lis 2007

Klub Niewidzialnej Ręki

Po przeprawie ze stolikiem, który w końcu wynieśliśmy na śmietnik, na placu boju został jeszcze szmatkowy dywanik. Leżał sobie na lewo od drzwi, cichutko udawał wycieraczkę i wszyscy go lubili...

Zauważyliśmy, że któryś z sąsiadów (z pewnością anonim od karteczki) z podziwu godnym uporem przysuwa dywanik tak, żeby leżał jak najbliżej naszych drzwi. W porównaniu z pierwotnym położeniem szmacianego nieszczęścia "jak najbliżej" to było jakieś 10 cm różnicy.
Od dobrych dwóch tygodni każdy dzień wyglądał tak: wychodzimy z domu, odsuwamy dywanik o 10 cm, wracamy - o, przesunięty! - odsuwamy dywanik o 10 cm, wychodzimy do sklepu - o, przesunięty! - odsuwamy, wracamy - o! - odsuwamy... Świetna zabawa.

Dziś rano zauważyłam, że dywanik zniknął.

- Aaa, zapomniałam Ci powiedzieć! Zniknął dywanik!
- O! Rano chyba jeszcze był.
- Kiedy wychodziłam, już nie było. Zwinęli go w ciągu pół godziny...
- Albo czekaj, wieczorem był!
- No to nie ma. Ale kto to zrobił? Sąsiad?
- Może ktoś go wziął do prania?
- Do prania, hyhy. I co, odłoży nam czysty na wycieraczkę? Żebyśmy już schowali do domu?
- No, na to liczę. A jak nie - zgłosimy kradzież i zrobimy piekło!


2 komentarze:

put pisze...

Wiesz, pomyślałem, że może sąsiad chciał go po prostu zachachmęcić, w sensie: przysuwając powolutku w kierunku swoich drzwi wejściowych, chciał go oswoić, no i w końcu widząc ze dywanik sie opiera, porwał go i związał, i trzyma w szafie?

Fio pisze...

A ja myślę, że był latający, tylko jak był w domu ,to zapomniał.

Analogię można rozszerzyć w sumie...
Albo lepiej nie.
:>