IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

13 kwi 2008

Masakra piłą mechaniczną II

NMSIE od lat bezskutecznie walczy z gołębiami, które niepodzielnie opanowały balkon, zamieniając stojący tam rower w przerdzewiały gruchot oblepiony białawą mazią, o reszcie balkonu nie wspominając.

Uprzejme zwracanie im uwagi, że mają ruszyć swoje opierzone tłuste tyłki nie pomogło.

Mniej uprzejme - również.

Przeganianie miotłą powoduje, że gołąb raczy się o d s u n ą ć na pół metra, po czym w momencie zniknięcia miotły wraca na swoje wcześniejsze miejsce.

Powieszone na sznureczkach płyty CD, mające stanowić dla gołębi coś w rodzaju ducha, UFO i tajemnej broni antygołębnej w jednym ostudziło ich zapały zaledwie na kilka dni.

Próby uniemożliwienia im zbudowania na balkonie gniazda skończyły się... zbudowaniem na balkonie gniazda.



Dziś rano, po jałowej próbie przegonienia ptasiej kanalii długą tekturową rurą, NMSIE zaczął marzyć o radykalniejszych sposobach eksterminacji.

- Jakby tak przyłożyć im czymś ostrym! Odrąbać głowę od ciała...
Wzdragam się przed tym pomysłem bynajmniej nie ze współczucia dla gołębi - raczej z odrazy dla efektu estetycznego.
NMSIE nie daje za wygraną:
- A może strzelbą byłoby lepiej? To tylko mała dziurka.
- Nieee, dlaczego od razu je zabijać? Ja bym wolała, żeby po prostu spadały z naszego balkonu. I nie wracały!
- Hmm, spadały mówisz... To taki gołąb roztrzaskany na betonie pod blokiem już ci nie przeszkadza?
- No jak to? Gdybyś go zrzucił z balkonu, to przecież by odleciał.
NMSIE uśmiecha się chytrze:
- Nawet gdyby związać mu skrzydła?...

2 komentarze:

Olcysko pisze...

Jest firma we Wrocławiu, która zajmuje się profesjonalnym montowaniem takiego ustrojstwa - drutów na podkładce, aaaaaa co ja się będę produkować - http://stopptak.com.pl/exp/index.php.

U mnie na belce stropowej próbowały sobie uwić gniazdko (dosłownie). W końcu wyłożyłam belkę butelkami po wodzie mineralnej. Podziałało. :D

Sukcesów życzę w walce z gównianym i gruchającym problemem.

Idyjotka pisze...

E, to niestety nie dla nas. No, chyba żeby wyłożyć tym cały balkon, czyniąc niedostępnym tak gołębiom, jak i nam samym.

Jedynym wyjściem byłoby rozwieszenie siatki.

Ale, ale...
może się stąd wyprowadzimy, zanim zostaniemy doszczętnie pokryci guanem.

Trzymajcie kciuki!