IDYJOTKA! - TAK MÓJ DZIADEK MAWIAŁ. NA MNIE TEŻ. Z SILNIE ZAAKCENTOWANYM "JO". MIAŁ SPORO RACJI

15 cze 2009

Miejsce siedzenia

W zasadzie temat nie mój, a jego, ale tak mi się dziś zebrało na domorosłe refleksje:


Jeszcze do niedawna naprawa samochodu za 300-400 zł była dla NMSIE drogą naprawą.

Obecnie - nie. W tej chwili jest to koszt niewielki. Zauważalny, ale akceptowalny. Przyzwoity. Przyjemny. Wręcz, hę, milutki.

Zaczęliśmy więcej zarabiać?
Skąd! Nawet dostałam mniej kasy niż w poprzednich miesiącach (kryzys, panie tego, kryzys).

Zmieniamy swój stosunek do wydatków? - Też nie.

Wyjaśnienie kwotowego fenomenu jest proste. NMSIE przesiadł się ze starej toyoty do mniej starego citroena. ..

Niestety, na tym fenomenowy łańcuch się nie kończy: odkąd to JA przesiadłam się do starej toyoty, jej naprawy stały się tak drogie, że NMSIE ukrywa przede mną kwoty, nie chcąc stresować ciężarnej...

PS Czy ktoś jest mi w stanie zaproponować jakiś skuteczny a niedrogi kurs parkowania? :>

5 komentarzy:

Piotruś pisze...

1) Naprawy rzędu 400 zł, które wydają się akceptowalne, to naprawy citroena, w których wymienia się jakiś element.
Francuskie części tchną widocznie elegancją jak francuskie wina.

2) Milutka to była naprawa wydechu za 200 zł, kiedy się właśnie bałem kolejnej kwoty rzędu co najmniej 400 zł w ciągu 2 miesięcy. Więc poczułem niejaką ulgę.

3) Cena ostatnich napraw przedprzeglądowych toyoty nie wynikała z jej użytkowania ekstensywnego, co raczej z jej wieku leciwego. Mam nadzieję, że taka kwota się nie powtórzy :)

Idyjotka pisze...

Obawiam się, że taka kwota się nie powtórzy tylko pod warunkiem, że toyota nie dotrwa do kolejnego przeglądu :]

Anonimowy pisze...

Francuskie samochody są najgorszymi w Europie. Jak ktoś kupuje samochód tej marki, to musi się liczyć z wydatkami.

Idyjotka pisze...

Nie pierdziel, miałam kiedyś zaporożca. Oraz poloneza. Oraz wartburga.

Piotruś pisze...

Anonimowy:
Było to prawdą do 1999-2000 :) Wtedy też one się bardzo często psuły. Funkcjonowało nawet powiedzenie 'To Francuz, musi się zepsuć'. I pewnie nie było tylko wnioskiem z domniemanej natury ludzi z Francji.